środa, 28 maja 2014

Drogowskazy duszy

Dzisiaj zaczynamy odrobiną kociej poezji:

l;opopopopopopopopopopopopop877777u

by zaraz potem przejść do rzeczy poważniejszych.
(kocia poezja powstaje gdy kot ostentacyjnie przespaceruje się po klawiaturze)





Żeby przemóc writer's block (zatamowanie pisarza) piszę sobie (a muzom) różne wprawki w różnych stylach. Płynne przejście od modernistycznej prozy ociekającej wyziewami poprzez skopane science fiction aż do powieści dla młodzieży a'la Niziurski i nazad.

Kawałek takiego tekstu już się pojawił, ale gdyby ktoś reflektował na jeszcze...to proszę bardzo: (autor – źródło inspiracji stylistycznej – jest dość znany i chyba nie trzeba wzywać imienia Paulo nadaremno...) (ostrzegam jednak, że ten tekst jest bardzo głęboki)




***


Kobieta postanawia wyruszyć w drogę. Zawija resztę chleba w płócienną szmatkę i wychodzi. Po drodze mija śpiącego męża, a na jej obliczu przez chwilę gości blady uśmiech. Kobieta kieruje się na Północ. Po drodze spotyka mnicha prowadzącego osła.
– Nieznajoma, czy wiesz gdzie w okolicy jest źródło? – pyta Przechodzień. – Mam na imię Azananachiasz i zgubiłem drogę do opactwa.

Kobieta przystaje. Jej wzrok przykuwa sójka, śpiewająca miłosną pieśń na szczycie sosny. Kobieta wie, że każda sójka ma swój czas, a jej czas jeszcze nie nadszedł.
– Druga ścieżka w prawo. Tam znajdziesz strumień. – odpowiada zakonnikowi. – Ale szukaj strumienia w sobie, nim napoisz zbłąkane konie.

Kobieta odchodzi. Mnich przez chwilę patrzy w kierunku, w którym odeszła, po czym rusza w dalszą drogę. Spłoszony ptak odlatuje.

***


Ścieżka staje się wąska i kamienista. W kobiecie wzbiera nienawiść do manierycznego autora, który umieścił ją w kiepskich dekoracjach i napisał słabe dialogi. Kobieta wie, że jej stwórca zarabia kupę forsy na swoich opowieściach z jej udziałem. Chciałaby wyjść z tej książki i przypierdolić jej autorowi wielkim stalowym kowadłem, ale jest tylko postacią literacką. Kobieta rozumie. Kobiety stworzone są do milczącego rozumienia, do trzymania w swych wątłych ramionach całego wszechświata pełnego łez i gwiazd.



Genialne zdjęcie z kurami jest autorstwa Gretchen i pochodzi z serwisu openphoto.net. Moja zmodyfikowana wersja jest rozpowszechniana na licencji Creative Commons.

4 komentarze:

  1. Przeczytałam przy mojej porannej kawie bez papierosa. Według mojego podziemnego zdania OK... A kury z własnego kurnika?

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie, kury to czyjeś kury, ja tych kur w ogóle nie znam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak... i na brzegu rzeki Piedry kobieta siadla i zaplakala, z tej bezsilnosci. I sie jej nie dziwie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No, bo kobiety tak mają, że chodzą płakać nad rzeki. [bullshit!] A jak nie ma rzeki, to muszą musowo se znaleźć jakiejś inne malownicze miejsce do płakania.
    ;)

    OdpowiedzUsuń

Sądzisz coś o tym lub o tamtym? Uzewnętrznij się. (W pewnych granicach). (Czasem nie odpisuję, albo odpisuję po kilku latach. I takie tam) (Wiem że to nieadaptacyjne.)