czwartek, 28 grudnia 2023

Noga


"One of chief things which my typical man has to learn is that the mental faculties are capable of continuous hard activity, they do not tire like an arm or a leg. All they want is change - not rest, except in sleep."

jakiś Bennett

poniedziałek, 11 września 2023

Habitat


Miałam to pisać, ale zdecydowałam że nie będę. Vanitas vanitatum. Na okładce zdjęcie od NASA. Tytuł w tytule.

-----------------------------------------------------------------







"Naszym prawem jest pozostać w przestrzeni

W odległości od swiateł i cieni."

Ich Troje "Prawo"


"Beautiful view...magnificent desolation"

"Piękny widok..wspaniałe pustkowie"

Edwin Aldrin, drugi człowiek na Księżycu




Przypomniałem sobie nagle jak kiedyś, mój całkowicie wyimaginowany ojciec, w pewną noc ciemną jak delyrium, zamachnął się na sowity kwadrant nieba i oświadczył uroczyście: "Kiedyś, synu, to wszystko będzie twoje."


Byłem w 783 generacji tych, którzy wyszli z wirtuala. To było jak drugie wyjście z wody. Wrażenia nie do opisania. Podpiąłem się pod wcześniejszych, nie chciało mi się samemu od nowa rzeźbić tej całej infrastruktury, ani nie chciało mi się czekać, aż chirurdzy przestrzeni wykroją mi zamieszkiwalną rozmaitość. A przestrzeń sama w sobie jest dzika - o, to nie jest zajęcie dla słabeuszy. Lokalnie deformuje się, rozpełza, skrapla w lustrzane odbicia, transformuje w nieskończone makarony, w wypustki w kształcie cygar, we wpadające na siebie ślepe glizdy, więc wziąłem to co było.


Kawał skały w układzie podwójnym wokół jakiejś przeciętnej gwiazdy. Jest rotacja jest akcja. Czerwone światło, doba 12-godzinna, w naszych organach dysznych wysokoprocentowy metan, w naszych żyłach czysty wanad. Wszystko to lepsze niż wielkie ostateczne nudziarstwo. Oni tam przekomputowali, że jesteśmy szaleni, nieobliczalni, psujemy im równania i jak chcemy, to możemy spadać, droga wolna. Gdzie oni są? Siedzą w samym polu, poniżej progu materializacji. Misie-oszczędnisie. Kontemplują siebie i kontemplują swoje możliwości. Obliczają, tworzą modele, niszczą modele, cyzelują detale, tworzą, niszczą, tworzą, tak się zabawiają. Struktura rzeczywistości została poznana na wylot, przenicowana i zrozumiana. Tam dalej nic już nie ma. Oni są chłodne cywilizacje obfitości i kontemplacji. Sami w sobie rozgałęziają się w nieskończoność pomnożoną przez nieskończoność, ich ślad znaczą porzucone nieskończoności, walające się jak foliowe worki na poboczach tzw. dróg miliardy lat temu. W międzyczasie wymarły dinozaury i ostatni dentyści, oraz ludzkość.


Dlatego zdowngradowałem się, przyograniczyłem, wcisnąłem w coś i oto jestem. Komitetu powitalnego nie było, jedynie rozbielająca się szarość, z której chyba się wyłoniłem. Nie ma tej pewności, gdy się jest jednocześnie magikiem i królikiem z kapelusza.


Dotychczas lecieliśmy na silniku ciekawości, ale wiemy już wszystko, zamieramy, zwalniamy...


***


Niebo poszarzało od przelatujacych dronów, sensodronów, rododendronów, dronów pocztowych, wielokrotnie shakowane drony sziegowskie, bezszelestne drony wojskowe o skrzydłach z holojedwabiu, nieposłuszne i zerwane z uwięzi, zasnuły niebo z niepokojącym metalicznym poświstem. Qwerty zaciemnił powłokę i wyłączył okno.


Podróży kosmicznych od zawsze nie odbywa się statkami kosmicznym, to znowu artefakt waszego myślenia analogiami. Wasza prostoliniowa futurologia, wasze wynalazki - wasza dżuma (ostatecznie - do kogo ta przemowa?). Statkiem kosmicznym to możecie sobie przelecieć z jednego końca piaskownicy na drugi. Oni na początku zawszy zastanawiają się, czemu nikt im nie ląduje, nie przelatuje po nieboskłonie. Żadnych próbników ani kapsuł, a jeśli już, to wyjątkowo dyskretni, gdzieś w zbożach stanu Idaho demonstrują swe możliwości ludziom zupełnie nieprzygotowanym na takie widowiska.


Była taka cywilizacja - wg notacji desymetrycznej - h-35Hx. Na początku leciała podobnie do naszej, ale się zacięła. Nie dali rady wymyśleć silnika, a w kosmos im się chciało, oj chciało. Przez 1500 lat pracowali nad skafandrem kosmicznym dla konia. Nieczęsto się widuje takie manowce perwersji. Koń w kosmosie. Karmienie konia w próżni. Sztuczne problemy rodzą następne sztuczne problemy. (Gdzie takie ośmiooczne mackogibkie dobyło ten protekcjonalny ton?)


Nie podróżujemy, zwozimy wszystko do siebie. (Słyszę odpowiedź, nie słyszę pytania) Tworzymy sobie nieinwazyjną kopię w czasie odgałęzionym. Całe wszechświaty z dostawą do domu. Możesz splątać taki obszar jakiego akurat potrzebujesz. Nie będziesz przecież mapował połowy wszechświata gdy chcesz zbadać glony i porosty na jakiejś zapomnianej przez system planecie. Działania na kopii nie wchodzą do rejestru.

Żeby było ciekawiej, zmienił się w jowialnego ojca rodziny w siatkowym podkoszulku. Jak zapewne wiesz, synu, cywilizacje orientują się wedle entropii. Mówię oczywiście o prawdziwych cywilizacjach, nie o tych biedakach z protofaz, co to w pocie czoła wydobywają swoje iły i rudy. To są brudne rzeczy, my tego nawet nie zaliczamy do.


Nie chciało mi się tego słuchać.

Ale to prawda.

Co prawda, to prawda.


Najpierw sondujemy przez ewaporytkę, mikroskopijną czarną dziurę, czy w podprzestrzeni isnieje akuratny układ włókien. Pewne pola muszą iść pod pewnym kątem do innych pół i pewne parametry muszą być dopasowane do innych parametrów. Jest na to wzór: (nieczytelne)


Potem otwieram kopię, wytyczam obszar (wszystko to w czasie odwróconym), i cały układ jest stabilny przez iloraz energii i masy (plus jedna stała, którą pominę dla klarowności wywodu). Można wchodzić, jak to mawiamy. Wchodzi się oczywiście też jako kopia. Było paru kretynów co weszło w oryginale, ale nie będziemy ich tu omawiać.


Było cicho, symulacja bezszelestnie obliczała chmury, krowy i łąkę. Błędy korygowały się same, jeszcze przed swoim własnym pojawieniem. Krowa wyszła trochę przypudrowana łatami za mało losowymi. Zapomnieli o naszym specyficznym apetycie na chaos. Delikatny wietrzyk rozwiewał mi grzywkę której nie mam, ale zaraz mogę mieć. O już mam.


Ci akurat swojego eksperymentatora wychwalają pod niebiosa


Miałem sny. To wysoce niemodne mieć sny w XXVII wieku. To tak jakby wkroczyć w garniturze z kevlaru na zebranie genkorpo bez logowania na krypto i z bukietem polnych kwiatów w ręce.


Śniły mi się wielkie stalowe rulony, niemożliwe do zaistnienie fabryki produkujące części do fabryk do fabryk do fabryk, dziwne groźne.


To była jakby wiadomość. Z planety szarpanej tornadami, skalistej ciemnej nocy duszy, gdzie nawet niebo było wiecznie nieprzyjazne, wiecznie zaćmione duszącym pyłem. Co z nim, dostał jakiś promocyjny talon z piekielnego biura podróży? Kto wchodzi w oryginale na 4652f?

Symulacja zaczynała się rwać. Przeciągał głoski, chwilami brzmiał metalicznie, zwieszki, coraz więcej zwieszek. Coś chciał mi przekazać, ale co, co?? Niknął, zamrożone klatki, trójwymiar zredukował się do fototapety, a ta do dwubitu. 

Wlazł w oryginale, nie będę go ratował.


Przyczynowość zaczynała się rwać. W nowym zeszycie znalazł czyjeś zapiski. 


Oglądałem kiedyś na szkoleniach historycznych jak dzielny podróżnik który utknął w jaskini musiał pozszywać sobie rozciętą łydkę. To typowe dla dzielnych podróżników, że muszą się sami w niesprzyjających warunkach nareperować. Zacząłem więc tę pedantyczną rozmowę z samym sobą. To mnie utrzyma w jako takiej formie, zanim będę mógł znowu zmapować jakiś kubik. Na spacerze w wąwozie pełzał mechaniczny kadłubek - moze sonda, może przebitka z symulacji obok - kto to ma wiedzieć? Wiatr odgwiezdny wymusił zwiększenie siły osłon, buczało od tego w uszach. Ale skąd idzie ten czarny dźwięk? Odwiedziłbym jakiegoś sąsiada, gdybym go miał. Gadanie do siebie stało się powszechnym stylem bycia już eoktony temu. Ci co nadejdą po nas nie będą już nawet tego potrzebować. Dlatego właśnie wszechświat milczy - samowystarczalność i samowiedza. Struktura rzeczywistości została poznana na wylot, przenicowana i zrozumiana. Tam dalej nic już nie ma.


Na poprzednim mapowaniu widziałem tych co grzebali przy własnym doborze naturalnym i rozregulowali wszystko do cna, może to ich spadkobiercy? Drobne błędy lubią się kumulować, dorośleć i potworzeć. Dostępny dla oka krajobraz wypełniali ich kostropaci potomkowie, półmechaniczne kadłubki podrygujące w wąwozach, wszystko absolutnie bez sensu; tu i tam coś pełzało, bez oczka, z oczkiem za dużo, coś się za tym ciągło, ni to ogony ni to przedłużacze. Stężenie kretyństwa przekroczone wielokrotnie, wiecie o co chodzi. W odniesieniu do rzeczywistości mam swoje ulubione poziomy fantazji rozmachu, ale to była już przesada.


Mój dziadek, genetyczny już replikant, jako dzieciak sam naprawiał kwantorki, zamiast jak wszyscy rejestrować je do serwisu i patrzeć jak odfruwają z trawnika. Swoją osobą przypominał niesamowicie mądre i skomplikowane księgi w których jakieś dziecko potraktowało naukowe diagramy jako kolorowanki.


Powoli naprawdę przestawały mnie obchodzić ich fabryki szwegonów, ich machilaryczne obwodowe sprzężalnie i rozprzężalnie, szwalnie, farbiarnie, nędza dreszczu emocji przy nieuprawnionym fasetowaniu, nawet już nie pamiętam co to wszystko znaczyło. Która to już planeta z której odklejam się na wieczne błogosławione zawsze.



Jego ojciec pisał arcydzieła, tyle że w martwym języku.

Jego ojciec miał kopalnię węgla i przedsiębiorstwo naftowe - te klimaty.


Widziałem przez warstwy czasu, jak pewien nieszalony naukowiec, szukając rozwiązania, mozolnie przetasowywał stosy abstrakcji (w tym ujęciu podobne do stert ubrań do prania). To oddalał się, to przybliżał do właściwej odpowiedzi, a rzeczywistość drżała, przeczuwając nadchodzące odsłonięcie w dezabilu, a poza tym było dość zimno.


Wszedłem jej na soft-disk i przejrzałem foldery: logistyka, wstęp do magii, kuchnia indyjska, poradnik majsterkowicza, Tomasz Mann, zupy. Dziękuję, postoję, a może nawet poleżę. 


Przyczynowość zaczynała się rwać. W nowym zeszycie znalazłem czyjeś zapiski, konkretnie niezidentyfikowane szczątki poematu barokowego z XVI wieku zaczynające się od Czy wiesz o miła, że gnijące śledzie świecą?


Wysyłali w kosmos płytę za słowem "pokój" recytowanym w 40 językach prowadząc jednocześnie 50 mniejszych i większych wojen oraz całkowicie ignorując i depcząc butami po małych robaczkach z gatunku Nitidulidae pracowicie układajacych im raz w roku na piasku twierdzenie Pitagorasa z wyrzuconych przez ocean drewienek. 



Dowiedziałem się przypadkiem, że istnieją wszechświaty aprzyczynowo-skutkowe, gdzie cała pula rzeczywistości jest losowana za każdym razem i momenty nieskończonych absurdów przeplataja się z momentami hiperbolicznych idiotyzmów, ale raz na wiele milionów zer zdarza się sytuacja że wybrzmi tam nagle kilka taktów muzyki lub w przelocie w odbiciu nieba w kałuży pojawi się olśniewający detal obrazu, jakaś damska rękawiczka namalowana z niepraktyczną szczegółowością, ale już w następnej chwili oceaniczna fala kretyńskiego przypadku zalewa i pochłania ten skarb. 

Mogła tam mignąć nikomu, przez miliardową część minuty, dajmy na to, pierwsza panienka zrealizowana w planetarnym programie in vitro, optymistycznie siedząca na wzorzystej wyzwolonej kanapie, nad którą umieszczono kolekcję talerzy z podobizną Elvisa Presleya. Miliard godzin obok pani Savoy pisze na mokrym papierze skargę do architekta, że dom przecieka, na ciemnozielonych liściach drżą krople deszczu. Za tym hektoplexy bezsensu, a po ułamku sekundy na chwilę rozjarzona słońcem polana, na której niespłoszony ptak przygląda się sobie. I znowu długo, długo, bardzo długo nic.


A potem było jak zwykle gdy psuje się statek kosmiczny.

Wszystko pada i zostają tylko automatyczne gadaczki.

There's no reason to panic.

Nie ma powodu do paniki.


Ale od początku.


Tu analogia się urywa i dalej musisz iść sam.


Cywilizacje początkowe potrzebują ciepła. Grzeją się przy swoich gwiazdach, grzeją przy ogniskach. Wyższe są zimne, abstrakcyjne i niepojęte. Oni chaos mają pod kontrolą, w generatorach; jak mówi przysłowie "Miejsce chaosu jest w generatorze". Należałem do wyższej, to by była głupota ładować się bez backupu w te miejsca gdzie trzeba wydzierać energię z drewna, węgla czy atomu. Trudno to sobie wyobrazić: kopcące polana, dymiące piecyki, a w nich sprasowane wieki temu dinozaury i paprocie. Jak wprowadzałem to do rejestru, to nawet najgłupsza sztuczna inteligencja nie chciała zaakceptować mi raportu. 


Coś tam było za kamyczkiem, kamyczek za kamyczkiem. Odplątujesz i kasujesz. Działania na kopii nie wchodzą do rejestru.


Przed startem ich pierwszego statku chodzili wymiotować na zmianę. Konsekwentnie udają że wiedzą co robią. Pierwsza i tak poleciała małpa.


Do not lose the light.


Warstwa ukryta.


Podlegałem magii bocznych uliczek, miejsc gdzie można uzyskać leniwy przekrój przez wszystkie stadia rozwojowe tego gatunku. Ten sam deseń, nieuchronna triada w skladzie: zaskoczone, opalone dzieci w epicentrum swojego dzieciństwa; babcia wolno pełznąca poboczem (jej pełne obowiązków życie powoli zbliża się ku końcowi, ale nie może go doścignąć) oraz nieunikniony adolescent na motorowerze.

Dzikie chaszcze z pasją zarastały wszystko. Kogo jeszcze spotkam. Obowiązuje transport rowerowy. Hałda albo wysypisko popiołu. Za nią jakby pół ciężarówki. Małe domki dorobione do innych domków na różne chałupnicze sposoby. Drewniane przybudówki w kolorze trującego błękitu - także mające prawo do szczęścia. Stosy drewna zapobiegawczo gromadzone na zimę. Cała moja doczesność - tu, na tej kupie. Niosący ulgę prześwit w dalekim zagajniku. I dwa bezpańskie psy (czarny i łaciaty) - formalni właściciele tego burdelu.


Monstrualne aberracje


Niejedna myśl się nasuwa gdy patrzy się na pradziadków "Wy tak na serio?". Czas odbiera powagę, odbierze i nam.


Poza tym zwiedziłem Freetown, znane jako miasto niewolników. Te małe ludziki z oddali wydaja się jeszcze mniejsze. Wiśnie dojrzewające na starym drzewie z odroczonym wyrokiem. Gnie się ku ziemi, gałęzie powykręcane, brzydkie, ale wciąż rodzi.


Zasypiałem wtedy wpatrzony w konstelację diod z moich urządzeń. Wieki temu doznałbym może dreszczu związanego z astronomicznym skojarzeniem, ale już bardzo dawno temu w tej dziedzinie pasterzy wyparli docenci z obsesją miejsc po przecinku. Obecnie nie ma nic mniej romantycznego niż rozgwieżdżone niebo.


Wiódł życie poprawne, czasami tylko niejasno podejrzewał, że nic o tym życiu nie wie, że wykonuje tylko zewnętrzne formy składające się na ciąg zachowań który pewnego dnia zakończony zostanie uroczystym złożeniem do trumny. Bazylika w kolorze lodów pistacjowych, młody ksiądz, pachnące kwiaty nieświadome swojej roli, w centrum główny aktor, który jednak nie bierze w tym udziału, a na zewnątrz stare dobre gwarne życie. 


Zaparowana szyba zmiękczająca zarysy świata oświetlonego zawsze tym samym rzeczowym światłem od którego drętwieją oczy.


Przed wyjściem zapamiętał sobie, sztuka dla sztuki, układ pieprzyków na owłosionej ręce. Układały się akurat w gwiazdozbiór Andromedy, gwiazdy w służbie mnemotechniki.


Zapamiętało mnie 15 kamer i żaden wirtulant.


Don kiszoci, układacze puzzli, wrogowie chaosu, dozorcy, renowatorzy, pobielacze.


Ze ścian patrzyły niepokojące bohomazy. Nie żeby nawet portrety pozbawionych poczucia humoru przodków w wełnistych, na bieżąco zżeranych przez mole kamizelach. Raczej bardziej wizualne konwulsje, które ktoś chciał szybko skończyć, na odchodne dorzucając figurę o znaczeniu symbolicznym, jakiegoś konia w kapeluszu, ażeby przywiędłym umysłom właścicieli zadać całożyciowej rozkminy. Dlaczego koń w kapeluszu. Co symbolizuje ten koń w kapeluszu. Bardzo zabawne koń w kapeluszu. Przejdźmy do jadalni.


Ich mieszkanie wyglądało jak docelowy przystanek dla duszy która błędnie zinterpretowała termin oświecenie i reinkarnowała jako  żyrandol. Każdy przedmiot miał tam wyznaczone miejsce odbywania dożywotniej kary pozbawienia wolności. Ceramiczny dzbanuszek na kominku nie mógł nigdy, nawet we własnym dzbanuszkowym śnie, zawędrować do łazienki stylizowanej na grobowiec faraona. Miejsce kryształowych wazonów było w kredensie i nigdzie indziej. Przestawienie choćby jednej porcelanowej świnki zapoczątkowałoby kaskadę destrukcji która zredukowałaby cały wszechświat do czarnej kropki na tkaninie czasu. A na środku stał niedopieszczony  błyszczący fortepian, na którym ostrożnie grano dwa razy w roku. Wyobrażam sobie te melodie.


Kolejne miejsce gdzie doraźny cel nie istniał, to mi zawsze zamula cały serwer, takie quasilosowe podrygi. Zaczęło falować. Porcelanowe świnki, misie pluszowe, konie w kapeluszach, platynowe napierśnice, papierośnice, haftowane portrety śledzi, ceramiczne tysiącletnie słonie w złoconych nakolannikach, zdaje się że kredens mnie goni, pogubisz wszystkie wazony, bracie. Z tego co widzę napierdalają na mnie wielkie dzianinowe króliki, dosyć tego.


Nie lekceważ nas, dzianinowych króliczków i ceramicznych słoników, nie pogardzaj nami, słyszę na odchodne. To my łagodzimy kanciastość bytu. Gdzie takie wielkie dzianinowe dobyło ten pedagogiczny ton?


Głupi żart po którym ktoś krótko się śmieje i ktoś długo płacze.


Na ścianie portret jakiegoś zadzierzystego dziecioroba-hobbysty z miną niewiniątka. co przyjął dla niepoznaki minę niewiniątka


Wysyłają swoje misterne na pajęczych nóżkach próbniki i tacy są potem dumni z siebie. Można ich poznać z daleka.


Rezydował tylko, bardziej jako atrakcja turystyczna niż całościowa osoba. Miał oczy jak okna bez świateł i woniało od niego spalonym plastikiem. Miałem nadzieję że nie jest maszyną. Był.


Z tamtego wejścia pamiętam tylko białe plastikowe krzesło z tych najtańszych, porzucone na środku ogrodu, moknące w procesji deszczów. Kto się za nim ujmie gdy nadejdzie sąd ostateczny krzeseł ogrodowych?


Odjechałem z zoomem do końca i ujrzałem znajomy, ale zawsze obcy widok: zamrożone w czasie uniwersalnym przypominały zamarznięte tulipany, półprzezroczyste na brzegach, inkrustowane na krawędziach rubinami najstarszych gwiazd (och, czyżbym został poetą). Rozwidlające się wydmuszki uczynione przez szalonego lub wystarczająco pijanego szklarza (z czasów gdy ten wyraz jeszcze coś znaczył), wyrastały jedne z drugich, rozgałęziały się po wielokroć - wszechświaty.

I przez chwilę walczyłem z potrzebą zlokalizowania w tym siebie, wiedziałem że gdzieś tam jestem, że gdzieś wije się spagetti moich losów. Plątanina bez początku, sensu i końca.


Siedział sam jeden na 8124d, pierdolony mały książę. Nie chciałem się w to plątać, ale coś mnie przyciągało. Wewnętrzny zew maskowany wyciem. Wybrałem na początek średni kubik.

-Słyszysz mnie?

Nie słyszał. Główny zalęgacz tej planety. Komunikował się za pomocą wyrafinowanych aluzji wydrapywanych szyfrem na gładkich białych kamyczkach, zakopywanych trzy metry pod ziemią w losowych miejscach. Musiałbym mieć ze sobą jakąś świnię od trufli, może by wywąchała wiadomość. Poza tym był dobrze zamaskowany, trzy okrążenia tam spędziłem i nigdy go nie spotkałem.


Albo inne. Z tamtego wejścia pamiętam tylko białe plastikowe krzesło z tych najtańszych, porzucone na środku ogrodu, moknące w procesji deszczów. Kto się za nim ujmie, gdy nadejdzie sąd ostateczny krzeseł ogrodowych?


"Czegóż się spodziewać po kilku nędznych drutach"


Pewne skłonności umysłowe pchnęły mnie


Stworzył ich ten nieprzeparty pociąg do luster.


Rozszyfrował wszystkie zależności: pozorny sens nie miał sensu.


Kolejne miejsce gdzie krzątają się don kiszoci, układacze puzzli, wrogowie chaosu, dozorcy, renowatorzy, pobielacze.


Jechali w niepotrzebne odwiedziny do jego matki, pociąg za dziesięć dziewiąta. Poszli jeszcze do sklepu z gwoździami i po pakunek do krawca. Poganiał ją i nie wiedział że obtarła piętę. Widziano ich potem jak odjeżdżali, jedno z płaczliwym wyrazem twarzy, drugie przytłoczone obojętnością wszystkiego co widzialne i niewidzialne. Ja też tam byłem, ukryty pod postacią podróżnego stoliczka. Zna się ten typ, ci co wyglądają na nieszczęśliwych już na zdjęciu ślubnym. 


Przypominał mi się pewien oświecony chłopoman i jego małżonka-torpeda. Ona w obszernym prawdopodobnie worku na ziemniaki, on stojący przy niej niczym samozwańczy dozorca składu broni, a obydwoje z wyrazem twarzy przechodniów którzy zmęczyli się wracając z targu. Może to nawet lepiej, demonstrować prawdę od początku. Powiedzcie to im.


Pod A6 stacjonuje glonowaty były nadpułkownik szklanej floty anihilacyjnej - tak się przynajmniej przedstawił za pomocą trzech warstw tłumaczy. Mogły zakraść się jakieś nieścisłości - tak się pocieszałem. Nadpułkownik wyrzekł "wątpliwość poddaję nad czas, w przód, egzystencja" i okrył się galaretowatym obroślem. "Pewnie boi się że wyschnie". Co robił w wirtualu to wiem - pewnie nic nie robił. Z gadki wyglądał na pochodną czwartego stopnia, nic szczególnego. Czas kończyć ten wieczorek zapoznawczo-pożegnawczy.


Miałem wrażenie że moja materializka jest zdjęta z autentyka, a nie świeżo dziergana, czułem jakieś zatęchłe kąty czyjejś używanej osobowości. Jako korpoosoba rozdzieliłem się na dział zasobów nieludzkich i radę zarządu. Zbilansowane rozwidlenie jaźni wytrychem do sukcesu. W zeszłym kwartale nie wykazałem zysków. Księgi na przyszły kwartał były jeszcze nieaktualne. Podejrzane transakcje wyglądały na legalne. 


Coś się zmieniło. Próbowałem różnych skrótów i haków, nigdy nie miałem problemu z odplątaniem. W korytarzu natrafiłem na samego siebie, szedł prosto na mnie. Kiedy się tak postarzałem, lewe ramię wyżej. wiedziałem że to też ja, rzeczywistość stawała się lustrzana. Kim był on, kim byłem ja.


Było to istnienie podtrzymywane sztucznie. 

Obudziłem się w straszliwej samotności. W tej pustce nigdy nie było i nie ma żadnej odpowiedzi. Tylko ta pustka która chciałaby, żeby mnie nie było.

Ale ja jestem.





wtorek, 11 lipca 2023

Materializm dialektyczny


"Książka jest w sumie sympatyczna (...) ale przeczytałem ją w 15 minut, a od książki za 28 zł oczekiwałbym jednak trochę więcej treści (...) bo dla mnie taka ilość treści jest warta maksymalnie 15 zł."



piątek, 7 lipca 2023

Wandalizm poetycki


Na całych jeziorach - ty

W bezkształtnych gaciorach - ty

W lnach i kąkolach - ty

Od Chin do Terespola - ty

Półnagi w szafliku - ty

W dziurawym ręczniku - ty

I w wierzbach w zaskrońcach

Od początku do końca - ty

Duchota i słońce, żar

Nagości ułudny czar

Na świat pchają się stale

Poczęci w upale

W mym sercu - ty

Zawsze ty


A w cieniu kto stoi - ja

Kto kleszcza się boi - ja

Kto kompot wypija - ja

Kto pływać nie umie - ja

A kto latem się poci - ja

Kto wypadł z hamaka - ja

I kto czeka z mizerią

Wieczorem we wtorek - ja

Gorąco i duszno mi

Komary chcą mojej krwi

Obtarły mnie całe

Nowiutkie sandały

Kto w plastrach ma serce - ja

Jednak ja


---------------------------------

ps. jeśli nie wiesz o co chodzi, wrzuć w google pierwszy wers.



środa, 5 lipca 2023

Mrożony na zewnątrz



"Szykowny jak on! Nowoczesny, nieco owocowy i rozłożysty. Najpierw on, a potem jego właściciel, odeszliście, ale ślad pozostał. Nie dla dżinsów. Zdecydowanie do diamentów, a przynajmniej ich fragmentów."

Powyżej - opinia w sklepie pod perfumami, automatycznie tłumaczona z języka niewiadomojakiego. Kiepski tłumacz automatyczny jest już rzadkością, dlatego należy celebrować takie kwiaty jak ten. W Terminatorze Gołąbku jest fragment z automatycznego kiepskiego tłumacza: "I ciągnik chciwi. Słonie po geście pokory łapie mały wentylator nagle. Nie rozumie świata." Poniżej staroć z mojej kolekcji, automatyczne tłumaczenie ze strony randkowej, fragment w którym kandydat się przedstawia.

"Ja nakreśliłbym się jak: Ogniskowany i kierowany z jakimiś rzeczami w moim życiu. Ale z moimi przyjaciółmi ja zwykle odpoczynek. Ja lubię sportu ale głównie surfing i snowboarding. Ja także involved z końmi większość mojego życia. Ja przyjaźnię się bardzo szczelnie z moją i rodziną. Które ludzie czytują odprężone i trafiają porozmawiać. Dopuszcza siebie dostać zmysł innej osoby dla obu ludzi.

Ja nakreśliłbym się jak: Wesołe rozmieszczenie, na zewnątrz zrobić większość życia, kochają outdoors, dobre jadło, rozmowa i wino, fotografia dostępna później na szeregowcu galeria. Mrożony na zewnątrz. Kawa albo odprężony napój. Odpoczynek je gawędzenie i deliberują frasunki świata. Albo na mającym na sobie wypadku śledzonym przez goździk i pogaduje."

poniedziałek, 26 czerwca 2023

Opinia


opinia pozakupowa pod sprayem odstraszającym koty:

"Nie jestem do końca przekonany, że ten preparat zniechęca kota. Może po prostu mój kot jest bardzo zdeterminowany."


po prawej stronie------->odświeżone negatywy, wszystkie w jednym miejscu-------->


piątek, 7 kwietnia 2023

sobota, 5 listopada 2022

Kąfesje


Po napisaniu wiersza zawsze mówię sobie: nie napiszę już w życiu żadnego wiersza, nigdy, precz. I zawsze jak dotychczas wyświetla mi się Fragment Następnego Wiersza. Niewidzialna Łapa wkłada go do mojej głowy i znika, na odchodne mówiąc: z resztą poradzisz sobie sama. I ten fragment jest dobry, na tyle dobry, że szkoda byłoby go zmarnować. I myślę: cholera, napiszę ten wiersz, ale to będzie już ostatni itd. Tylko raz Niewidzialna Łapa włożyła niemal gotowy wiersz do mojej głowy i jest to wiersz pt. "Od do", szukajcie a znajdziecie.


środa, 2 listopada 2022

Tytułu bez

pisane parę lat temu

Początki bywają trudne. Fire of my loins. Drogie dzieci, nie całujcie misia w dupę. Ale ja nie o tym.

Następną epoką będzie średniowiecze z gadżetami. Cywilizacja idzie w górę, jak rakieta, odrzuca nietechniczną podbudowę na rzecz wszystkiego co jest wymierne, parę minut atrakcyjnych widoków, na końcu jednak obrazek pt. małpa w kosmosie. Niezdolność do przetwarzania długich tekstów. Myślenie symboliczne. 

I pomyśleć że tak jest zawsze. 

Dla celów treningowych można się jeszcze zastanowić, czy może być cywil. która wychodzi z technicznego leża. (A jeśli tak, to w którą stronę idzie) (I jeszcze mnie interesuje, gdyby tak zestawić obok siebie, średniowiecze zwykłe i średniowiecze drugie techniczne, to czy te oba średniowiecza mogłyby dojść do porozumienia, a jeśli tak, to na jakim gruncie ydei.)

Dla celów tego wywodu, gadżetem jest wszystko, czego się, przy maksymalnym wysiłku, nie umie się naprawić samemu.

Istnieje książka "Płytki umysł - jak internet wpływa na nasz mózg" Nicolas Carr - polecam.

wtorek, 1 listopada 2022

wiersz, którego nikt nie kochał


gnoza gnoza


nagle wszystko traci znaczenie

wzywa nas ciemność, wietrzna ciemność

"do domu, dzieci, do domu"

kruszą się kryształy ciszy

stado ptaków przelatuje

nad starym sadem


one tak jak i my

schwytane w pułapkę życia

rdzewiejące liście

niepotrzebna nikomu fabryka

światło rozsypane pod drzewem

in my end is my beginning



niedziela, 16 października 2022

Mipopo

(uwaga strumień świadomości)(czytać w kaloszach)


Czytam książkę po angielsku na ekranie co mnie rzecz jasna lekko męczy, na dodatek niektóre słowa są źle odczytane przez OCR np. zamiast another jest mother, co mi daje dwuwarstwowy efekt dziwności (przed wynalezieniem bodajże suwaka logarytmicznego w tablicach bodajże matematycznych było tyle błędów, że wydawano erraty do errat)(przy okazji, dobra metafora czegoś na ż, conie?). Lee mipopo ytch duudnień danal geuuo zmueczro ness. Tko eiw, zenno dękę sidać lobag w uet sóbdos. Błąd w błędzie. Ile warstw błędów jestem w stanie sknoiugować i jak to działa. Ynimka z egot eż mycnatay z stkukonte a ein z etkstku. W przypadku zamianki another na mother jakiś wykrywacz poziomu przeciętności tekstu mnie powiadomił w tle że czytam bzdury i że jest zwiększony wysiłek w tworzeniu sensu niż zwykle.

Uczenie się języka nie przebiega w sterylnych warunkach, czasem ktoś zabełkocze lub ma dziwny akcent, może zamiast sterylnych nagrań lektorów potrzebne jest dużo brudnych próbek tego samego, żeby uczyć znajdować się części wspólne słowa a nie dźwiękową odbitkę (istota uczenia się: to samo pod różnymi kątami). Pewnie widzimy też z kontekstu, w końcu w naturze nie ma obiektów na wyizolowanym tle (poza Słońcem)(czy są?). Wykrywacz krawędzi - najważniejsze narzędzie we Wszechświecie. Znajdź jabłko na drzewie. Pismo odręczne to czysta krawędź. Może pismo powstało z patrzenia na gałęzie drzewa. Może drzewa tworzą cywilizacje (fraktalne, obiekt/tło, krawędzie)(fraktalne uczy struktury podrzędne/nadrzędne). Galaktyki nie mają konturów - dlaczego. (Czasem myślę o tajemnicy skali)

Rozmówki - najgorszy sposób na uczenie się języka. Do niemowlęcia: dzisiaj nauczymy się pytać o drogę do banku. Nauka czegokolwiek nigdy nie jest odizolowana - prawdziwa nauka czegokolwiek. Ludzie w naturalny sposób uczą się błyskawicznie - wtłaczanie wiedzy w szkołach trwa lata. Dzieci zesłane do szkoły. W pismach dla kobiet są bardzo krótkie zdania. A co, jeśli przyjdzie ktoś i powie że to co wymyśliłam jest o czy wi ste. To jest pierwsza rzecz jakiej nauczą cię w szkole - w wieku 7 lat z odkrywcy stajesz się konsumentem danych. Jeśli coś zostało wymyślone samodzielnie, to nigdy nie wolno opatrywać tego przymiotnikiem banalne. Banalne to zgrane, skopiowane. Nie należy lekceważyć swojego mózgu, on tego nie lubi. Nie mogą się pogodzić z tym, że mózg to czarna skrzynka. Tajemnica jest taka, że on lepiej działa traktowany jako czarna skrzynka, a nie jak mięsień.

Pierwsze moje zetknięcie z edukacją, pierwsza lekcja w pierwszej klasie, 33 lata temu. Nauczycielka każe nam w domu zrobić jakieś zadanie w zeszycie ćwiczeń, jakieś tam szlaczki. W domu robię to i kilka następnych zadań, z rozpędu, dla czystej przyjemności. Następnego dnia ona bierze ten zeszyt ćwiczeń i wpada w złość. Każe mi wstać i powiedzieć dlaczego to zrobiłam. Dlaczego CO zrobiłam. Wstaję w szoku, stoję i nic nie mówię. Co mam ci powiedzieć, [ocenzurowano]? Zderzenie cywilizacji. Maszyna Turinga przesuwa głowicę nad taśmą. Wstań, spocznij, zapis, odczyt. Nr 15 do odpowiedzi na lekcji o Auschwitz. (Nikt przez 13 lat mojej edukacji podstawowo-średniej nie odpowiedział "Nie jestem żadnym kurwa nr 15"). Teoria: to szkoła tworzy nieautentycznych ludzi, ludzi z fasadą. Drugą rzeczą jakiej nauczysz się w szkole, jest to, że wszystko co najcenniejsze i najwartościowsze należy ukryć jak najgłębiej, a prezentować należy wersję okrojoną, publiczną. Potem idziesz przez ż, a wszystko co najcenniejsze ukryte, zduszone, upchnięte. Potem zaczynasz pić wódkę.

Gdy się próbuje zapamiętać to się właśnie blokuje proces uczenia. Uczenie się to czasochłonny proces gradientowy, a nie skokowe umiesz-nie umiesz. Tak samo, gdy po wchłanianiu wiedzy każą ci wykonywać jakieś "ćwiczenia". A oni to uwielbiają, bo to schludnie wygląda: część teoretyczna, część praktyczna. Nie powinno być żadnego podziału na część teoretyczną i praktyczną, takie coś nie występuje w przyrodzie. Dla mnie to jest niemal bolesne, przestawianie się z przyswajania wiedzy na odczyt. Celem zdobywania wiedzy nie jest odczyt, celem zdobywania wiedzy jest informacja powiązana z inną informacją. Celem zdobywania wiedzy jest powstanie nowej informacji. Wytworzenie głębszych powiązań wymaga czasu, cierpliwości, wiary we własne możliwości. Pewnie poszedłam do liceum plastycznego bo to antyszkoła. (potem okazało się że to jednak szkoła z elementami antyszkoły)(spontaniczne śpiewy grupowe pod nieobecność nauczyciela, najczęściej "Płynie Wisła, płynie")(czyli, można powiedzieć, impreza)


Co czytamy: Teaching as a subversive activity Neil Postman, ale nie wiem co z tego wyniknie.

wtorek, 11 października 2022

Back to the game


Bracia i Siostry! Ludzie i Istoty Pozaziemskie! Zakładam swoje PLEMIĘ, coś pomiędzy kameralną świecką sektą a kołem gospodyń podmiejskich. Wbijajcie na [n i e a k t u a l n e] (nie wiem czy w mojej grupie wiekowej mówi się "wbijajcie", ale słyszałam że niektórzy tak mówią)

Bo nie może być tak, że człowiek jest sam na oceanie rzeczywistości.(takie mamy motto w naszej sekcie)(gospodyń podmiejskich).

To zawsze było moje marzenie: założyć swoją sektę i projektować przystanki PKS.

(w każdej porządnej sekcie są bracia i siostry)

Edit: Ledwie co założyłam konto na facebooku, od razu z marszu mnie zablokowało: "Twoje konto na Facebooku zostało zawieszone. Stało się tak, ponieważ Twoje konto lub podjęta na nim aktywność narusza nasze Standardy społeczności." Co ciekawe, ja prawie żadnej aktywności nie podejmowałam. Wygląda na to że jestem ontologicznie niekompatybilna z facebookiem. Przykro mi, bracia i siostry.

Dowyjaśnię społeczeństwu, bo nie każdy czyta 3 km komentarzy: ten głupi portal na f przy zakładaniu konta automatycznie generuje w folderze "zdjęcia" grafikę na zielonym tle z pierwszą literą nazwy strony, w moim przypadku "z" jak Ziemia, planeta pingwinów. Tak się akurat składa, kolega mnie poinformował, że jest to przy okazji logo okupanta w aktualnej wojnie, o czym nie wiem, bo programowo nie czytam wiadomości, i na taką grafikę jest wyczulona sztuczna inteligencja głupota która to wszystko nadzoruje i blokuje, a i być może politycznie wrażliwi czytelnicy których informuję że nie wspieram niczegokolwiek co wiąże się z inwazją jednego kraju na drugi kraj, dziękuję, skończyłam. (zresztą to chyba oczywiste)

poniedziałek, 10 października 2022

My soul

Tak sobie usiadłam kiedyś przed płótnem i pomyślałam se: a teraz namaluję swoją duszę. Drogie dzieci, umiłowani internauci, wysoka izbo wytrzeźwień, jakeżem już wspominała, malarstwo to wolność. Jedynym pytaniem jakie sobie należy zadać jest - czy jestem wolny? Od oczekiwań i od wytycznych, od pochwał i krytyk, od gustów i trendów, od wściubień, syczeń, porykiwań, stękań, bulgotania, warczeń, aluzji, iluzji, instrukcji obsługi, historii sztuki i sztuki historii. Czy?



niedziela, 9 października 2022

Sharply unclear


Znany amerykański raper Peter Hammill z płyty notabene Roaring Forties. Na jednym plenerze w liceum  miałam tą piosenkę w walkmanie w trybie ciągłym. Znaczy, w tamtych czasach, drogie wnuczęta, trzeba było przewijać taśmę. Nie rozumiem słów, ale wiem o czym to jest (częste zjawisko)(o komputerowej edycji obrazów). Istotą jest tu skoncentrowane precyzyjne konstruktywne wkurwienie - walor który chciałabym przenieść na, ziścić w, uosobić, wyrazić, wcielić w swojej sztuce*, nie bójmy się użyć tego słowa.

*)tekstowej




Znany amerykański raper Peter Hammill czasem gra heavy metal na fortepianie. Jeśli miałabym wybrać jedną piosenką wszech wszech wszechczasów byłaby to A louse is not a home, z płyty The silent corner and the empty stage. Nic lepszego nie wynaleziono, jak dotąd.


sobota, 8 października 2022

przerośnięte haiku


przerośnięte haiku ma w założeniach pewną celową niezgrabność stylistyczną, wynikającą między innymi z próby ograniczenia tychże środków stylistycznych do minimum, pisanie wiersza z umysłem dziecka, drzewa, kamienia

---------------------------------


przerośnięte haiku


na trawniku podmiejskiego domu

wylądował duży biały ptak

stroszył wielkie skrzydła

szczekał na niego pies

mieszkańcy odpędzili psa

robili zdjęcia

jutro znowu świat będzie

pojawiasz się, biały i niezgrabny

zielony zapach deszczu

zwiastuje wiosnę

łabędzie spadają z nieba


uwaga dla badaczy: jest to drugi wiersz z motywem łabędzia

czwartek, 6 października 2022

erotyk metafizyczny

Dodaję i usuwam ten wiersz jak nienormalna. Pewnie boję się że przekraczam granice żenady. Ale zaraz potem głos mówi: czym się przejmujesz, po pierwsze nikt tego nie czyta, po drugie możesz zginąć jutro pod kołami ciężarówki z kapustą. Poza tym, to jest dobry wiersz.

-----------------------------------------------


erotyk metafizyczny


i będę lądem na który

cię wyrzuci morze

i będę morzem

głębokim na milion lat

szarym kamieniem

klejnotem w wodzie

skorupą orzecha

co zawiera w sobie świat

tam sięgaj gdzie wzrok nie sięga

do źródła prowadź zbłąkane dłonie

dusza twoja - tajemna księga

źrenica w której ciemność płonie

jest noc. ptaki śpiewają.

zgasło słońce. my nadal żyjemy.

chcę spędzić z tobą wieczność.

w czerwcu kwitnie jaśmin. chcemy

nań patrzeć gdy w biel obleka

się cały. napełnić wzrok. poddać się 

kwieciu. przepoczwarzony motyl blady

prostuje skrzydła i chce odlecieć.

dusze drzew cicho szumią. wiedzą

gdzie krawędź się urywa.

dalej jest tylko          . znika

rzeczywistości szyba.

jest noc. ptaki ucichły.

na tej planecie znów jesteśmy sami.

podaj mi rękę. ziemia usuwa się spod nóg.

oto nadciąga snu aksamit.


licencja nr 151/AX-2015 na używanie słowa "dusza"



piątek, 23 września 2022

Encyklopedia Galactica


Od zawsze mam głęboką wewnętrzną potrzebę patrzenia na rzeczy niezrozumiałe. Jako dziecię uwielbiałam chorować bo mogłam w domu oglądać telewizję edukacyjną, w poniedziałki była matematyka. Patrzyłam zahipnotyzowana jak ktoś zapełniał czarną tablicę niezrozumiałymi znaczkami. Ostatnio nabyłam drogą kupna substytut Encyklopedia Galactica. Prawie nic z tego nie rozumiem, ale mi to nie przeszkadza. Kocham wykresy. Wykres jako jedno z największych osiągnięć cywilizacyjnych.





Oprócz tego czego nie rozumiem interesuje mnie sam proces nierozumienia, punkt styku, tego jak mój mózg obmacuje temat. Na czym to właściwie polega że się czegoś nie rozumie. Nie rozumieć czegoś i jednocześnie tego nie odrzucać. Przy okazji próbuję też zgłębić jak myśli fizyk - zobaczyć czy można nauczyć się innego sposobu myślenia. W naukach ścisłych podoba mi się, że gdy raz się coś pojmie, to nie da się tego zapomnieć. I nie wykluczam, że jak czytam bez zrozumienia, to też się coś osadza na łączach. Zawsze uczyłam się metodą osmozy i ekspozycji, nie wiem jak można "uczyć się" inaczej. (pomijając zupełnie "uczenie się na pamięć", totalna abstrakcja). Do czego zmierzam, uważam że istotne jest usunięcie z przestrzeni wewnętrznej ograniczników pod nazwą "nie mam do tego talentu". Rzadko tak bywa że ktoś spływa z nieba i oznajmia ci że masz talent. Najczęściej trzeba rozpoznać się samemu, zanim świat cię rozpozna. Trzeba też być przygotowanym na działanie dla samego działania, bez gwarancji sukcesu.

Do tego do każdej dziedziny jest "punkt wejścia", cała w tym zabawa, że nie ma żadnych reguł znajdowania tego punktu. Często ścieżka wyznaczona przez konwencjonalną pedagogikę jest najbardziej nudna, nieintuicyjna lub bezsensowna. Zdobywanie wiedzy/umiejętności jest jak zdobywanie wielkiej góry - nie ma windy, nikt cię nie wniesie, na początku zupełnie nie wiadomo jak się za to zabrać. Dodatkowo u podnóża góry zawsze stoją milusińscy którzy powiedzą ci że nie dasz rady wejść, to jest akurat gwarantowane, tego jest dużo i darmowo.

Nauczyć się czegoś naprawdę można tylko od kogoś kto ma głęboki wgląd w daną dziedzinę. Tylko głęboki wgląd zapoczątkuje tworzenie modelu (struktury wyższego poziomu) w umyśle odbiorcy. W przeciwnym wypadku odbywa się tylko kopiowanie faktów - działalność tak samo nieefektywna jak nieinteresująca. Najlepszym testem na głęboki wgląd jest umiejętność przełączania się pomiędzy różnymi poziomami reprezentacji wiedzy, umiejętność wytłumaczenia czegoś komuś "spoza branży".

"If you want to go deeply into any subject you need a lot of time and in particular you need the privilege of wasting time to experiment with unproductive path, to explore dead ends, to make space for doubts and boredom, to allow little seeds of insight to slowly grow and blossom"

cytat z niewiemzkogo


Mój mózg myśli wedle współczesnych standardów bardzo niechlujnie i ma w absolutnej pogardzie fakty per se. W dzisiejszym systemie edukacji bym miała z polskiego tróję, bo bym całkowicie poległa na testach typu "Izabela Łęcka miała plombę w: a)trzonowcu b)przedtrzonowcu c)siekaczu?" Wszystkie testy służą hodowli biurokratów. Biurokraci hodują biurokratów. Tabu współczesnego kurnika stanowi: istnieją wielkości niemierzalne.



wtorek, 20 września 2022

poniedziałek, 19 września 2022

Time

Się przyssałam do strony bestbookbits.com zawierającej streszczenia poradników amerykańskich i innych różnych, bardzo dużo i darmowo. Przeczytałam ze 50, przeczytam jeszcze 50 i w moim umyśle dokona się Wielka Synteza. Przeczytam jeszcze następnych 50 i sama zacznę pisać takie poradniki.

Poza tym że przeczytałam zrobiłam sobie dwa zeszyty notatek, dzisiaj pragnę zaprezentować notatki z jednej książki, inspirujące.

Ktoś może powiedzieć, phi, poradniki amerykańskie - ja nie odrzucam żadnej książki (poza świętymi księgami, od których to mnie odrzuca), gdyż uważam że mądrość może czaić się wszędzie. (Ale nie, beletrystykę też odrzucam)(Zostaje LITERATURA PIĘKNA)

----------------------------

Tom Butler "The power of thinking long"

you have much more time than you think to achieve your goals

The simple act of thinking in terms of years and decades will mean that quality is invested in whatever it is we are offering the world

You do not have to race against time because everything is unfolding as it should

The formula for success today is to combine the magic of thinking big with the power of thinking long

"lower class" people are extreme present-oriented. The further you moved up the social scale, the more future-oriented people were, and the more likely they were to delay gratification

have a different sense of time to your peers

I would like to communicate to others the calmness that the long view of life give us

True heroism is minutes, hours, weeks, year upon year of the quiet, precise, judicious excercise of probity and care - with no one there to see or cheer

I thought about them a lot (Einstein)

Most people mental images of time are drawn from fear, but in seeing time as a help, not a hindrance, in a speed-obsessed world, we give ourselves an unusual advantage

czwartek, 1 września 2022

Strażacy


Oto prezentuję Sz. Państwu mój najulubieńszy teledysk na świecie - prawdziwi strażacy z lotniska w Genewie nakręcili nielegalny wideoklip po godzinach (albo w godzinach) pracy. Rzecz trochę stara, ale to nieważne. TO MOŻE ULECZYĆ CAŁE ŻYCIE. (Tak wygląda wyzwolenie z formy (gnoza gnoza)). (Tak, mieli później Problemy W Pracy) 

Kosmici nadlatują i przejmują infrastrukturę komunikacyjną planety. Kocham zwłaszcza tych dwóch w kostiumach pszczelarskich. Że tę. (Jeśliby ktoś pytał jak wygląda nauka w Liceum Plastycznym)

1:02 - konferencja w Jałcie po zdjęciu formy. wskaż Stalina.
druga rzecz: samolot to taki pks ze skrzydłami

środa, 31 sierpnia 2022

Tytuł


W tym oto miejscu będę kolekcjonować tytuły książek, autentyczne tytuły.


"Racjonalny chów królików"

"Jak ocalić planetę - vademecum dla młodzieży"

"Życie i właściwości ropuchy"

"The pictorial guide to sexual intercourse"

"Przeżycia religijne młodzieży uzdolnionej artystycznie"

"Lato nagich dziewcząt"

"Biblia dla maluszków"

"Biblia dla gołębi"

"Przeżycia religijne nagich gołębi uzdolnionych artystycznie"

"Przygody Cipciusia"

"Tchórzofretka - praca zbiorowa"




wtorek, 30 sierpnia 2022

Piłka nożna


Gdy coś rysuję mam do dyspozycji obwód "umiejący" i "nieumiejący". Działanie na obwodzie "nieumiejącym" jest trudniejsze, ale ciekawsze. 

poniedziałek, 29 sierpnia 2022

Waiting for the sun

Fragment z mojej książki pt. "Księga Dziwnych Stworów" która od lat paru czeka na wydawcę. MOŻE SIĘ DOCZEKA. Akceptuję wyłącznie sprawiedliwe warunki finansowe uwzględniające to że w tej książce zrobiłam wszystko oprócz stricte technicznego przygotowania do druku.


powiększać kliknięciem - google coś popsuło w bloggerze i obrazki są nieostre. weźta naprawta to. (pewnie już nie inwestują w bloggera bo ludzkość odbyła masową wędrówkę do następnego social-wynalazku)

Jednak pragnę dopowiedzieć. Nie chodzi mi o pieniądze dla samych pieniędzy tylko o sprawiedliwy podział dochodu. Musi to być Wydawca który wydaje dla wydawania, nie dla pieniędzy. Wydaje mi się, że ktoś taki może istnieć. W planach mam "Księgę Dziwnych Stworów 2", pomimo że nr 1 jeszcze nie wyszedł. Mam też inne ciekawe pomysły, dlatego potrzebne żeby wydawca był otwarty na ciekawe pomysły.






niedziela, 28 sierpnia 2022

sobota, 27 sierpnia 2022

Zawód


"Jak stwierdził psycholog pszczół, Randolph Menzel, również pracujący na Wolnym Uniwersytecie Berlińskim, przez połączenia VUMmx1 pszczoła uczy się jak kojarzyć bodziec z nagrodą"

Granice złożoności, Peter Coveney z kolegą

(nie mogę się odczepić od tej książki)



piątek, 26 sierpnia 2022

podstawy


punnitsemiskelvottomat aineet

(imponderabilia po fińsku)



czwartek, 25 sierpnia 2022

wiersz

 

1935-2018


i zostaną po tobie

co zostanie po tobie

niepotrzebne już okulary

wciąż żywy zegarek

poutykane (jej słowo) wszędzie

odcinki emerytury

harmider umów zawartych

z osobą obecnie nieobecną

przedmioty

katalogi wysyłkowe z których zamawiała

kiczowate przedmioty

nie warte swojej ceny

wieczorem

w jasno oświetlonym pokoju

patrzę w czarne okno

to co zostaje

niedopowiedziane

niezrozumiałe

jątrzące



środa, 24 sierpnia 2022

Zajawka

powiększać kliknięciem




poniedziałek, 18 lipca 2022

Nowy polonista

 

Przyszłem opowiedzieć wam o poezji Rilkego.


środa, 13 lipca 2022

Podstawy


"When strangers on the lookout for mates meet one another, the first question they must resolve is whether they belong to the same species."

David Attenborough The trials of life


I wszystko jasne.


Phyllobius arborator spotyka Phyllobius argentatus.

Phyllobius argentatus: "wiesz, ja jakoś tego nie czuję. te twoje dwa prążki na pancerzyku. mnie to jakoś odstręcza".

Phyllobius arborator: "no, i ja robię trr-cyk-cyk, a ty trrr-cyk-cyk-trrr".


środa, 6 lipca 2022

Żachnąć się


Kiedyś byłam z Kotem u weterynarza i przy okazji zapytałam się pani weterynarz jaka może być przyczyna tego, że moje koty nagle wpadły w szał i się pobiły. A ona na to: "a kto rozumie koty?!"

W przyszłości komputery będzie się zanosić do komputerorynarza i będzie się mówić: nie pobiera prądu i wyskakuje mu takie okienko "czy redefragmentować warstwę ukrytą com.sys?" - wie pan dlaczego? A komputerorynarz się żachnie: "a kto rozumie komputery?!"


środa, 22 czerwca 2022

dasein

 

dasein


wystawiam się na

bezdenną samotność

żeby wytopiła ze mnie złoto

zimny biały blask

nieludzki


jestem górą

na kamiennych ramionach

dźwigam chmury

świat przychodzi i odchodzi


w ciszy

kos kaligrafuje

swoją pieśń


żebyś nigdy nie pomyślał

to tylko drzewo

to tylko ptak



sobota, 11 czerwca 2022

Okiem czasu

 20 lat różnicy:


10 lat różnicy:



piątek, 10 czerwca 2022

Podobno

 


czwartek, 9 czerwca 2022

Antykompozycja

Niech pochłonie was łagodność niebieskiej plamy.



piątek, 3 czerwca 2022

Zainteresowania


"Zainteresowania Babbage'a nie ograniczały się do maszyn liczących. Wynalazł on również: urządzenie do łapania krów stojących na torach, składające się z mocnej skórzanej płachty, przymocowanej do żelaznej belki; migającą latarnię morską; prędkościomierz oraz buty do chodzenia po wodzie."

Granice złożoności, Peter C. i Roger H.



czwartek, 2 czerwca 2022

LOVE


Kochani! Startujemy z nowym wpisem, wbijajcie na mojego bloga...nieee...zaraz....tak się mówi do dżenerejszn tutausend, bejbi. Siemanko, zadzierzysty, okólnik, wątpia.

Umiłowani! Otwórzcie serca i przybądźcie!...nieee....tak mówi papież.....nie jestem papieżem....chyba!

Stare bucefały! Wychrzaniać! Nic tu do czytania nie ma!....o, teraz lepiej....chociaż jest nuta przestylizowania jakbyś nie wiedziała czy ojezu a jak ktoś się OBRAZI

...a jakby zmiksować dżenerejszn 2000 i papieża...Umiłowani! Nieważne czy ostro balujecie czy chillujecie ze znajomymi...(tak napisali na czipsach)

...nie, powinno być "czy chillujecie z bliźnimi"

Zawsze mam niesmak, gdy ktoś kto nie jest młodzieżą używa języka młodzieżowego.

Recenzje kosmetyków pisane przez kobiety. 99,999% pisze tym samym językiem: "nie zrobicie sobie krzywdy tym cieniem", "rozciera się do chmurki koloru", "robi swoją robotę". Język pozbawiony indywidualizmu, niesamowite w jakim stopniu. Żadnych synonimów. Za to działy marketingu kosmetyków synonimów używają hojnie, jak piątkowy uczeń w wypracowaniu na język polski. Żeby nie powtarzać "włosy" piszą "pukle" i "kosmyki".

CZY TWOJE PUKLE SĄ MATOWE, CZŁOWIEKU?

Kiedyś przeczytałam całe forum dla kobiet. Kobiety na forach zajmują się ustalaniem co jest normą społeczną. Naczelne pytanie zaczyna się od "Czy to normalne że on...".

Tymczasem w górnym panelu na allegro:

bądź smart   aktywuj pay   załóż family

Tymczasem na teczce od dostarczyciela internetu:

LOVE



poniedziałek, 16 maja 2022

Uczone medytacje

 

Biologia to chemia.

Chemia to fizyka.

Fizyka to matematyka.

Może coś jeszcze jest pod spodem.

Gdzie w to wstawić język?

Język to software mózgu.

Język to wirus.


"W tej książce [The Computer and the Brain] von Neumann wyraził przekonanie, że matematyka jest językiem wtórnym, wywodzącym się z pierwotnego języka układu nerwowego."

"Granice złożoności" P. Coveney i ten drugi


mathematics as a spatial language?






czwartek, 12 maja 2022