"Maluję obrazy jakby były kwiatami które same rozkwitają."
J. Miró
***
"Miró poznałem w roku 1936 w Londynie (...) siedział w restauracji (...) i jadł najbarwniejszy deser lodowy jaki w życiu widziałem."
(przyjaciel Miró o Miró)
***
(z filmu o Miró pt. "Theatre of dreams")
***
(Wołacz: o, Miró!)
typowy Miró z warsztatu.
OdpowiedzUsuńSą różne warsztaty.
OdpowiedzUsuńW jego muzeum w Barcelonie czulam sie troche jak w dzieciecym pokoju - te dwa cytaty sie idealnie w to wpisuja :)
OdpowiedzUsuńKolory, spontan, radocha, fajnie bylo.
A Gaudiego też widzieliście? Bo ja nie byłam, a sądzę że bym chciała :D
OdpowiedzUsuńTen tego. Kiedyś w jakimś wydawnictwu o sztuce była pokazana pracownia Miro i ten obraz wzbudził u mnie zew i dziwną tęsknicę. Taką że coś tam klaszcze za borem. A tu proszem, pracownia w filmie, jak żywa.
jasne! Wszystkie domki jego zesmy obejrzeli, i park Güel. Czegos takiego to naprawde drugi raz na ziemi nie ma. I pewnie nie bedzie.
UsuńFilmu tego o Miró nie widzialam, ale kiedys tu u nas, w pólnocnej Germanii na jego wystawie byly takie rózne krótkie filmiki o nim, z pracowni wlasnie tez. I tak tak, klaskalo mi za borem, tak... Przy innej wystawie (w tej samej, swietnej galerii - jest mala, ale ho ho!) o Picasso tez byly zdjecia i filmiki, i tez mi bardzo glosno klaskalo.
Ehh... :) taka tesknota wlasnie dziwna sie w srodku pojawia wtedy.