czwartek, 22 czerwca 2017

Bess tytuu



9 komentarzy:

  1. Obraz przedstawia artystkę z kartonikiem, na którym chce ona właśnie namalować samą siebie z owym kartonikiem, trzymającą kartonik ze swoim portretem z kartonikiem na kartoniku. Jest to symbol potrzeby zgłębienia strumienia świadomości, w którym artystka płynie niczym łosoś rączy a chyży, przeskoczenia do nowych obszarów, jednak bez zgubienia po drodze samej siebie i torebki z drugim śniadaniem.
    Prosimy zwrócić uwagę na elementy fantazyjne postaci jak sporo dłuższy niż w rzeczywistości ogon artystki. W połączeniu z transhipnotyczną przyrodą nie z tego świata, świadczy to o silnej potrzebie eksploracji nowych przestrzeni estetycznych, wyjścia poza granice, przedłużeniu zasięgu poznania. Odsunięcia na bok pawich piór złudzeń i ujrzenia sedna, punktu ciężkości, zbadania fundamentu.
    Trzy jaskrawozielone kropki na zadku to drugi element, którym artystka świadomie deformuje swój autoportret. Daje tym dobitny znak, że w swych poszukiwaniach jest wolna, niepodległa, grawitacyjnie niezależna od ciężkiej masy mentalnego betonu opinii publicznej.
    W tym całym procesie poznania zachowa jednak swoją osobowość, filary swej istoty - o czym świadczą hiperrealistycznie wręcz oddane szczegóły twarzy, tego lustra duszy - gdyż jest już artystka dojrzałą. Nie pragnie kształtowania swojej stylistyki, ale umacniania jej konstrukcji, rzeźbienia detali, oświetlania jej promieniami odległych słońc; to jak polewanie tradycyjnego, pieczonego prosięcia eksperymentalnymi sosami galaktycznie niezydentyfikowanej proweniencji.

    OdpowiedzUsuń
  2. Królowo! Łany krytyki artystycznej rozwierają się przed Tobą pokornie. Ażebyś mogła przejść niepokojona przez żyto, pszenżyto i grykę. Przyjazne kombajny wycinają Ci łagodne ścieżki przez hektary ludzkich namiętności, ludzkich spraw i pokątnej twórczości artystycznej. Tak gdzie stąpniesz od razu zakwita rzepak ozimy, gdzie spojrzysz srebrzą się miriady dusz, ptaki szczęścia wiją gniazda w Twych słowach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyjmuje ten dar z pokora, zawsze oddana sluzbie Sztuki.

      Usuń
    2. Wyczerpaliśmy już roczny limit użycia słowa "Sztuka".
      Od teraz trzeba mówić "Chrząszcz".

      Usuń
    3. brzmi w trzcinie tej pokątnej twórczości :)))

      Usuń
  3. "w służbie Chrząszcza"
    (wiesz, zawsze może ktoś normalny trafić na tą stronę, z google, szukając na przykład przepisu na sernik lub sposobu na nagniotki)

    OdpowiedzUsuń
  4. nieśmiało dodam, że artystka jest też w gruncie rzeczy i płótna jednak mocno związana z korzeniami, o czym świadczą elementy folklorystyczne prosto z Polski południowej, nie na tyle jednak endemiczne, by sądzić, że utożsamia się ona z regionem, jest to, rzec by można, synteza elementów antropokultury z zasosowaniem spójności fraktalnej i okrzyku iho! Przepraszam, że zajęłam się detalem jedynie, ale uważam, że dzieło ma tak bogatą symbolikę, że podobnie, jak ogrodowi rozkoszy ziemskich, nalezałoby mu poswięcić najmniej trzytomowe opracfowanie

    OdpowiedzUsuń
  5. zwróćmy tez uwagę na interesujący zabieg artystki erudytki, która nie mówiąc nic o swym dziele, już z góry mówi nam że jest ono swoistym odszukaniem mitycznej Bess, która według Omera Mensaha, przepadła bez sladu podczas zabawy w ciuciubabkę

    OdpowiedzUsuń
  6. Elementy folklorystyczne rzetakpowiem, antropo-epidemiczne nie stanowią tu wiążącej osi teoretycznej dzieła. Głównym bohaterem jest tu bowiem zielony zawijasek, głowa mnie boli to chyba ta pogoda.

    OdpowiedzUsuń

Sądzisz coś o tym lub o tamtym? Uzewnętrznij się. (W pewnych granicach). (Czasem nie odpisuję, albo odpisuję po kilku latach. I takie tam) (Wiem że to nieadaptacyjne.)