sobota, 31 grudnia 2016

Cekiny

Zanym pożre mnie melancholia, nieuchronnie wytwarzająca w zetknięciu z IMPERATYWEM POWSZECHNEJ RADOŚCI (specjalnie piszę to bardzo dużymy) produkowanym pod pretekstem nowego roku, życzę wszystkim co podejdą (czyli tym którzy śnią mi się na jawie i tym którzy śnią mi się we śnie), żeby świat was głaskał czule swoją kosmatą łapą, żebyście mieli swoje wejścio-wyjścia ewakuacyjne z rzeczywistości i żeby było wam raczej ciepło niż zimno.

środa, 28 grudnia 2016

Czy leci z nami Terminator Gołąbek?


materiały fabrykanta


Pasażerowie
, film, recenzja, sf, amerykański, 2016, w kinach.


ja jestem pasażerę
wyrywam okładzinę ze ścian statku kosmicznego
jadę z ładną aktorką
która jest pisarką


SPOILERY. 
Chociaż. Nie ma w tym filmie żadnego suspensu który dałby się popsuć ujawnieniem. Można obejrzeć. Dobry święty las nie jest zły. Ja oglądałam dla scenografii, interfejsów użytkownika, maszyn, urządzeń i lotu w kosmos. Ogólne wrażenie może posłużyć za trampolinkę dla wyobraźni. Ale.

1. Najpierwsze co musimy uczynić, to przemianować ten film na Malfunction. Coś się psuje na dizajnerskim statku kosmicznym. Latająca konserwa zaczyna się dziwnie zachowywać. To jest klimat pierwszej połowy filmu: technicyzująco-alienujący. Ten klimat film niniejszy dzieli z filmem Moon, co by nie powiedzieć zrzyna, jednak filmu Moon nic jeszcze nie zdołało/strącić z mojego piedestału. 

2. Potem musimy poprawić kategorie: jest to komedia romantyczna, zawierająca humor zamierzony i niezamierzony, z elementami sf.

3. Co 5 minut, przelatywała mi z prędkością 1/2c myśl: Co tu robi Bridget Jones? Co tu robi Bridget Jones?

4. Ponieważ czynnik ludzki i wątek ludzki jest tu groteskowo przerysowany, nic mnie nie obchodzą dylematy moralne które się tam próbuje sprzedać jako materiał do przemyśliwań i dyskusji.

5. Czytelnicy zaznajomieni z przygodami Terminatora Gołąbka poczują się dziwnie familiarnie. (Niezaznajomieni mogą uczynić to tutaj)




6. Na początku filmu biegnie też duży szew, ślad po tym jak wycięto na czyjeś wyraźne życzenie sporo scen związanych z początkową eksploracją statku przez głównego bohatera, jak mu tam było, rozpracowywaniem układu pomieszczeń, znajdowaniem narzędzi, itp.

7. A potem to już lecimy na wycieczkę: co jest przyczyną świętej malfunkcji? - dziura w statku. Skąd to wiemy? - z ekstrapolacji i interpolacji danych. Co spowodowało dziurę? - meteoryt. Jak naprawić reaktor? - trzeba wejść do środka. Jak jest w środku działającego reaktora? - gorąco. Co dokładnie się w tym reaktorze reakcjuje? - nie interesuje mnie to. Na ile można podlecieć do gwiazdy - blisko. Czy macie skafandry kosmiczne odporne na wszystko? - oczywiście, zapakować? Jak szybko zabraknie w nich tlenu? - tak szybko jak się da. Itd.

8. Dizajnerski statek kosmiczny ma wszystkie panele dotykowe, żadnych przycisków, co mnie smuci. Jednak jak powszechnie wiadomo, w przypadku świętej malfunkcji trzeba zejść paradygmat w dół, to jest ku śrubokrętom, młotom, młotkom, kopniakom i innym bezpośrednim manipulacjom w trójwymiarze na materii. Po tym właśnie poznajemy że znajdujemy się w okolicach XX-XXI wieku i ani stulecia dalej, niezależnie od napisów na dekoracjach. Wskazywałyby też na to etykiety na kapsułach hibernacyjnych, z imieniem nazwiskiem i zawodem (wykonywanym? wyuczonym?) przymrożonego. O motywach dla których obydwoje i 4998 pozostałych postanowili uwinąć się z ziemskiej merytokracji wiemy niewiele, słychać jakieś niewyraźne pochrząkiwania wskazujące że Ziemia jest już passe, ale nic dramatycznego. Ot, taki całożyciowy rejs kosmicznym wagonem sypialnym z funkcją restartu, nad powodzeniem którego czuwa komputer wyświetlający nikomu raporty o awariach. Jak już wspomniałam, gatunkowo jest to komedia.

9. Ale co tam, jesteśmy na wycieczce,to podziwiamy widoki i zakręty fabuły.

10. Najmocniejszym dowodem, że jest to komedia jest scena gdy sam z siebie odhibernowuje się ważny członek załogi i pierwszą jego kwestią jest: "kto posadził drzewo na moim statku?". Widzimy wszyscy faceta pierwszy raz w filmie, wychodzi znikąd, zjawia się na środku fabuły i pyta o drzewo. (Ja od razu sobie myślę: może przez to drzewo? może korzenie...) Ale nie! Obudził się, bo święta malfunkcja. I w samą porę, ktoś kompetentny. Potem całe to naprawianie reaktora typu x, i ogólna ognioodporność, radiacjodporność, mrozoodporność, może wycięli jakąś scenę końcową w której oboje demonstrują swoje ukrywane pokrewieństwo z panem barmanem, jakieś bebechy z azbestu i niklu, nie wiem, nie wiem. (No dobra, ten reaktor to był może typ szczepiający a nie rozszczepiający, sądząc po kolistym obiegu plazmy. Żadne ludzkie słowo na ten temat jednak nie pada.)

11. Aha, no tak, i kura. Wszystkie niewygody logiczne fabuły rekompensuje nam kura. Kura w kosmosie. Jest i kura w tym filmie. Jednak było warto. Jednak tak.

12. 
Jak wyobrażam sobie przemysł filmowy i jego mikrofalowo podgrzewane dramaturgie, to z mgły wyłania się coś na kształt cepa, który wali po głowach maluczkich tak długo, aż zaczynają się z nich sypać brzęczące pieniążki. Chyba przypomniało mi się dlaczego zwłaszcza nie chodzę do kina na filmy wszystkie. 

To mogło być fajne, psujący się raj, podróż z punktu A do punktu B we śnie, opiekująca się głupia technologia, coraz więcej rys na edenie, na końcu okazuje się że nigdzie nie lecimy. W ładowni odkrywamy zahibernowne hipopotamy które planują przejąć władzę nad planetą, za sterami ufo, wszystkim tym zarządza zbuntowane AI które planuje wcielić się w hipopotamy i przejąć władzę...ufo nie planuje przejmować niczego, nie musi, ale też nie sprawdziło co przyczepiło mu się do buta...kod genetyczny starożytnych wojowników z rodu zombi...który ożywiony w specjalnych urządzeniach ma być wprowadzony w...tak właśnie...dużo barwnych pojedynków z hipopotamami  zbrojach i rynsztunku które gonią wampiry w przestrzeni kosmicznej...naprawdę warto zobaczyć. 

wtorek, 27 grudnia 2016

Kącik astronomiczny


od do


Wszystkie gwiazdy są szalone
Wszystkie łudzą nas swym chłodnym miłowaniem
Lecimy ku nim z wdziękiem tancerza po kursie 
korespondencyjnym właśnie przerabiam
kontrolowane spadanie
im mocniej patrzysz tym
bardziej parzy cię
pustka pustki im bardziej
wchłania nas cię
zewnętrzny obcy rytm
tym głębszy szykuje się upadek
w zieloność smutku w 
narosłą przez noc 
trawę.

poniedziałek, 19 grudnia 2016

Kolorolorowanka

Prawda jest taka że, rysowałam to w poziomie:


Więc nie wiem, skąd się pojawił ten regeindiański kogutoorzeł z indygo grzebieniem:




Wcale się nie zapowiadało, kiedy to szło jeszcze w stronę tańczącej marchewki:


kiedy to jeszcze mogliśmy zrobić z tego na przykład czyjś sen o dzikiej dżungli z pawianami:




niedziela, 11 grudnia 2016

Majakowski kontra Słonimski


"Przy stole przypadkowo siedziałem naprzeciw Majakowskiego. Wesoły, kordialny, chciał trochę (...) epatować wzgardliwym dla burżuazyjnych form zachowaniem, więc gdy siadł za stołem, wyjął ręką z salaterki pełnej kopru kiszony ogórek i zagryzł ostentacyjnie. W odpowiedzi wziąłem z półmiska pełną dłonią sałatkę majonezową. Majakowski przez chwilę patrzył na mnie, wreszcie uśmiechnął się, ogórek położył na talerzu.".

Wydobyte z "W przedwojennej Polsce" pod autorstwem Mai i Jana Łozińskich, PWN 2011

sobota, 10 grudnia 2016

Z tym sentymentalizmem to właśnie przesadziliśmy


"...prowadził malutki sklepik...który zawsze był pusty...a i nikt nic nie kupował..."

wtorek, 6 grudnia 2016

Gwiezdna Szopa 11 - Poplątanie

Lista wszystkich poprzednich odcinków przygód Terminatora Gołąbka tutaj
Obrazki powiększą się ctrl+ albo kliknięciem

W poprzednim odcinku: Gwiezdna Szopa 10 - Emisja







piątek, 2 grudnia 2016

Tacy sami, a ściana mdzy nmi


film "Nowy początek",
SPOILER a raczej WARNING.

Dobry Hollywood nie jest zły (to z pozytywów).
Następny Interstellar. Miękkie sf. Wiedziałam to od momentu gdy supertwardy lekarz wojskowy przed kontaktem 5 stopnia daje im szczepionki "na różne bakterie" o ile mnie such nie mylił.

Kosmici nadlatują i zawisają, pies ich jeden wie po co. Najlepsza dostępna lingwistka dostaje zadanie - dowiedzieć się w jakim celu ta wizyta. Tu jeszcze mogło by być ciekawie. W środku statku jest mniejsza grawitacja, po to żeby było inaczej. Kosmici oddzielili się szybą i mgłą. Nie wzięli ze sobą rozmówek ziemsko-nieziemskich, turkają jakiś psycho-chillout, porucznik nagrywa ich na dyktafon i leci po pomoc. Ciekawiej by było rozszyfrowywać samo turkanie, ale pewnie to mało hollywoodzkie. Albo jakby pani lingwistce zmienił się zakres pojęć na nieziemski, jednakże bez zmiany powłok zewnętrznych, zastrzegamy. Szczegółów technicznych lingwistycznych nam się nie udostępnia. Przewija się raz czy dwa jakiś kapitan Marks, co jest trochę zabawne.

Zauważyć należy że nie pokazali nam pierwszego zetknięcia, lecimy razem z lingwistką i jej absztyfikantem "na gotowe". Jedynie z dyktafonu wiemy że zadawali im pytania, na które oni odpowiadali "trutttttrtutttrttrrrr". Nic dziwnego że porucznik się wkurzył - przylatują na wystawę minerałów ze swoim eksponatem i nie płacą za parking, nadbagaż i wizę. Nikt nie wie jak ten dizajnerski statek kosmiczny działa i nikt się nie dowie, i nikt nam nie pokaże że nikt się nie dowie. (Z katalogu: "...wpisuje się w nadwspółczesną koncepcję integrowania układów sterujących z obudową...zacierając podział na część mieszkalną i sterownię...czasodynamiczny kształt...dobrze prezentuje się na orbicie...wodoodporny...")


Potrafią sterować grawitacją i się znikać, ale niestety są nieodporni na ziemskie materiały wybuchowe (i pewnie na marcepan), co scenariusz skrupulatnie wykorzysta. Z twarzy podobni do skostniałych ośmiornic (lub jak to ujął lepiej ode mnie ktoś na imdb: "big chicken feet came out of the mist to squirt ink blots on a glass wall.")(To Jest Poezja)(jak mają mniejszą grawitację to po co im tyle szkieletu) Domatorzy, przylecieli skądinąd, ale nie chcą wychodzić, trzeba się do nich fatygować. No to kuriozalna ekipa z kanarkiem (co to XIX wiek?) kursuje między militarnymi namiotami a wnętrzem kamienia, w szybkim tempie zużywając suspens.

A tymczasem kosminauci też mają koncept pisania. Też mają imiona. Może też mają rodziny, telewizory, domy, kanapy, lodówki i kina w których oglądają bokozrywne filmy sf o nas. Pokażesz im tabliczkę z napisem "human" i rachu ciachu - kontakt nawiązany. Nie było to trudne. Wiedzieli co to tabliczka. Nasze pismo ręczne przetwarzają. Przyłożysz dłoń do szyby, oni przyłożą swoją przyssawkę. Kilka takich spotkań i już macie niezły kontakt. Potem tylko trzeba wracać i uczyć się pojęć - łatwizna. Pojęcia też mają takie same, czyli sami swoi, odbieramy na tych samych falach, obydwooje lubimy Do Elizy Orzeszkowa. Tworzy się jakby kameralna szkółka językowa w której obca cywilizacja uczy się angielskiego metodą "na kolonialistę". Chętni i pojętni to uczniowie. Mogliby nam widzom też przy okazji wyjaśnić w jaki sposób pojęcia które nie dość że mamy z nimi wspólne, są reprezentowane przez te chlapnięcia czarnego tuszu 3D. To by mnie najbardziej interesowało. Oraz co stworzyło ich cywilizację, o ile stworzyło, o ile mają i o ile o ile. (odpowiedź: mgła)

Wątek naukowy reprezentowany jest przez rozumowanie: zobacz na ten pozornie przypadkowy rozkład - potraktowałem elementy powtarzające się jako jedynki, a resztę jak zera - policzyłem proporcję - i wiesz co mi wyszło? - 0,0833 - ?? -- to jedna dwunasta -  to znaczy że mamy jedną dwunastą zagadki - ale jesteśmy ubawieni.

Jak jest po waszemu "uratować ludzkość"? "trutttrtuttt"
A klisze? "trutrutututrutrututu(...)"
Powiedzcie coś od siebie.
Trututtu ttttrrutt tut tut rrrrrr, trrr, trrr, tt, rrrr, ttr. Rrtrr!  Ruttutrttrutut.
(Prezentuje swój kod genetyczny, bezpośrednio. Doleciał do nich film "Arrival", obejrzeli, całą dwumilionletnią cywilizację rozniosło wpizdu. Mnogie wstrząsania trawialni obudziły śpiące góry ognia. On jest ostatni, bo nie oglądał, był przeziębiony, to przez tą wilgoć. Pyta czy nie znajdzie się jakaś fajna siedmiornica. Napisał że płciowy wygimnastykowany brunet, wyględny, pelargonia, mobilny, pacyfista, bez nałogów, lubi nieprzetłumaczalne, skraplać, skład odwrotny, warząchew(?).)(kontakt w redakcji)   

Teraz czekam na "Pasażerów", premiera w grudniu. Czy będą wyrywać gąbkę z siedzeń? Czy będą w galarecie się nurzać? Czy będą mnie zniechęcać do kinematografii? Czy matografia nie wstydzi się stosować wciąż tych samych dramatycznych zagrywań? Czy to inaczej się nie da? Rtrrrrtrtrrtrrrr.