piątek, 30 czerwca 2017

Blue


Człowiek, jak to było już wielokrotnie wspominane,
musi sobie czasem namalować kwiaty.





i posłuchać C. Santany:

piątek, 23 czerwca 2017

A teraz co do grzebienia



"Maluję obrazy jakby były kwiatami które same rozkwitają."
 J. Miró

***

"Mir
ó poznałem w roku 1936 w Londynie (...) siedział w restauracji (...) i jadł najbarwniejszy deser lodowy jaki w życiu widziałem."
(przyjaciel Miró o Miró)

***

(z filmu o Miró pt. "Theatre of dreams")

***

(Wołacz: o, Miró!)




czwartek, 22 czerwca 2017

środa, 21 czerwca 2017

sobota, 17 czerwca 2017

Bydygy


Drogi pamiętniczeczku!


Pewnie nie wiesz, ale wczoraj przy rynku głównym w bydygy jakaś pani czytała przez mikrofon fragmenty Apokalipsy, a 20 metrów dalej ludzie jedli lody i świeciło słońce. Tak też można! I to zupełnie za darmo! A studenciaki (same one) oddają do biblioteki: Kodeks prawa cywilnego, Twórczość Franciszka Rabelais i inne straszliwe księgi. Won z tym psińcem, już wakacje. Niecierpliwość w powietrzu.

środa, 14 czerwca 2017

WF



Drogi Pamiętniczku!


Czytam "Dziennik" Osieckiej (rok maturalny, 1952) i przyznam, że mnie te krzepkie fidrygałki głównie irytują. (Z tym że mnie wszystko irytuje, więc nie jestem miarodajna). Dobry obrazek z epoki. Ciągle ktoś tam wchodzi, wychodzi, przychodzi, przyjeżdża, odjeżdża, aż mnie nosi żeby zakrzyknąć: Usiądźże na dupie, kobieto!

Ponadto w przypisach ciągle wyjaśniają kto to był Tuwim, Gałczyński i Stalin. Zastanawiam się czy jest to:
a) dobry żart tynfa wart
b) wyraz słabo zawoalowanej pogardy
c) znak przesunięcia epok którego to nie zauważyłam
d) coś innego

Deszcz będzie padał albo będzie nie padał. Niebo ciągle zasnute smętną pleśnią. Lekkość bytu jednak mnie mierzi. Ale rozumiem, że mogą być różne ciężkości, gdyż nie ma nic tak demokratycznego jak Sztuka.
Tyle w kwestii kontaktów z kulturą słowa pisanego.


piątek, 2 czerwca 2017

Kwadrad

kolejny odcinek kombinatorycznej serii której poprzednie odcinki to: Style, Hrząszcz, Chebel, Koper, Fotony; z rozwidleniami w postaci: Reportaż, Bezdroża i kurniki (to ostatnie to dla zaawansowanych)

z poskramiaczką wielbłądów, psycholożką, podróżniczką rozmawia Mapa Fizyczna Europy


Haniu, słyszałam że wynalazłaś koło?
Tak, wczoraj wieczorem dokonałam tego odkrycia. I bardzo bym chciała żeby ludzie mieli praktyczny pożytek z mojego wynalazku. Marzy mi się że wszyscy zaczną przemieszczać się w szybszym tempie i będą mieli więcej czasu na związki. Na naszych warsztatach wynajdujemy też inne figury geometryczne. Niedawno nasza koleżanka odkryła kwadrat - wyobraź sobie, to był pierwszy raz w jej życiu, gdy miała bliski kontakt z figurą geometryczną. Kwadrat ma wiele zastosowań w codziennym życiu: na przykład można zrobić z niego stół, lub można z niego nic nie robić, można go zostawić takim jaki jest.

Stół jest u ciebie centrum życia rodzinnego?
Tak, często przy nim siedzimy. Bez stołu to nie byłoby to samo. Nie da się siedzieć przy stole bez stołu.

Krzesła też są ważne.
Przeciętny Polak zjada rocznie 500 kg krzeseł i tylko 500 kg sałaty. To są zatrważające dane.

Dlaczego?
Polak w sklepie czuje się zagubiony, popatruje na sufit i obgryza rękawy od kurtki. Francuz natomiast instynktownie kieruje się do działu z odzieżą i warzywami. Kiedyś każdy Polak pracował fizycznie, dziś co drugi pracuje psychicznie lub umysłowo - to odbija się na naszym zdrowiu. Przed II wojną światową społeczeństwa było więcej niż po II wojnie światowej, a jedzenia było tyle samo, dlatego każdy jadł mniej. Chłop musiał wybrać: czy wymaca kurę czy żonę, czasu było mało a dnie krótkie. Ziemiaństwo jadło ziemię, a arystokracja ciastka. Zmieniło się to dopiero w PRLu, gdy wszyscy upchnęliśmy swoją duszę do meblościanek z wielkiej płyty. Śpiewał o tym Jacek Kaczmarek.

Z drugiej strony, tylko 3% Polaków umie się prawidłowo uczesać, a 72% nie zna znaczenia słowa "szpadel".
W nas, Polakach ciągle pełno jest obrzydliwych nawyków, średniowiecznych przywar i postkomunistycznego chamstwa. Najchętniej żarlibyście słoninę z kluskami i zapijali litrami wódki, albo te wasze hamburgery z parówką. Te wasze wąsy zanurzone w kompocie, to chłeptanie tłuszczu z karkówki, ten typowo polski chorobliwy lęk przed warzywem liściastym. To wszystko ma wytłumaczenie w naszej przeszłości. Jesteśmy tacy jacy jesteśmy, bo inni nie możemy być. Ale to się teraz zmienia, więcej jest surówek i przypraw, ludzie częściej myją zlewozmywak. 

Skąd u ciebie to zainteresowanie figurami geometrycznymi?
Figury geometryczne uwielbiam od dzieciństwa: gdy w sklepach nie było jeszcze zabawek, wycinałam je sobie z papieru. Wiesz ile frajdy dziecko może mieć z ośmiokąta?

Zmieńmy temat bo to głupie. Stolica Rumunii?
Budapeszt?

Być może. A mistrz Tofu? Podobno znałaś go osobiście? Prawda to?
Studiowaliśmy razem na Uniwersytecie Uniwersalistycznym, z tym że ja na wydziale Teologii Przypraw i Dodatków do Żywności, a on na Kognitywistyce Dworców Autobusowych. Pamiętam go z zajęć z Eschatologii Codzienności. Pisał potem doktorat z duchowości kapci. Zwykł mawiać: "o poranku bądź jak trawa: giętki, zielony i elastyczny". W 1973r. zawładnął ośrodkiem surfingowym w Kalifornii, potem nasze ścieżki się rozeszły.

Istnieją przekazy, że znał się z Jenkinsem, tym Jenkinsem?
O tak, chodzili razem na dzi... Na dziki, uwielbiali dziki, szczególnie wśród dzikiej przyrody, mówili że jest w nich taka dzikość. Często łapali wtedy synogarlice.

Co ważnego jest w naukach mistrza Tofu?
On wielokrotnie mówił, że ludziom Zachodu, którzy zatracili kontakt ze swoją duchowością, można wcisnąć każdy kit. Człowiek Zachodu od zawsze jest bardzo pogubiony, nie wie gdzie ma przód a gdzie tył. Charakterystyczne dla nich jest to ciągłe rozglądanie się za kimś, kto poprowadzi do wodopoju, ta tęsknota za transcendencja przychodząca z zewnątrz. Niektórzy z nich wciąż wierzą że Bóg jest kalarepą czy cukinią, inni nawet nie zauważyli że żyją. Co tu dopiero mówić o jakichś wyższych stanach świadomości, gdy ktoś cały dzień próbuje założyć sweter na tyłek, albo szuka skarpetek po bożym świecie. Pozwól, że opowiem ulubioną przypowieść mistrza Tofu. Pewien człowiek który zgubił zegarek, obudził się rano i spostrzegł że nie ma zegarka, ale czas nadal płynie. Przyszedł do niego mistrz duchowy i spytał go: "która godzina w twoim sercu?". Wtedy ten człowiek podskoczył radośnie. Pomyślał, ależ głupcem byłem - próbowałem latarką oświetlić słońce. Nic się nie zmieniło, ale nie mam zegarka. Taki z tego morał.

Jaki konkretnie?
Wskocz do rzeki czasu bez zegarka. Obudź się rano i po prostu smakuj istnienie. Istnienie objawi się gdy będziesz cichy i spokojny. Bądź otwarty na szemranie deszczu. Śpiewaj razem z ptakami. Wsłuchaj się w swoją arytmię. Patrz na ludzi, jak idą drogą. Idź swoją drogą. Kasuj bilety. Jedz dużo kopru.

A to wiechcie, tam, za portretem Stalina, to co to jest?
To perz japoński, najzdrowsze warzywo na świecie. 

Bardziej zdrowsze niż melasa mandżurska?
Tak, około miliarda razy. Przybiega na metę 3 godziny przed melasą i 5 godzin przed szpinakiem. Odstrasza komary, wolne rodniki i stres cywilizacyjny. Autochtoni wyplatają z niego estetyczne peruczki zakończone takim, ot, kiwadełkiem.