piątek, 18 października 2013

Coś jeszcze dla pana?



Coś jakby nowy trynd.
Z odwiecznego gatunku: "być jednocześnie czymś-tam i czymś zupełnie przeciwnym".

9 komentarzy:

  1. tak i umieć arabeskę. zawsze marzyła mi się umiejętność takiej przepięknej klasycznej baletowej arabeski : D

    OdpowiedzUsuń
  2. ha! narysowałam bez świadomości, ale faktycznie, podchodzi pod arabeskę. :))) (albo pod pół swastyki)

    OdpowiedzUsuń
  3. półswastyka - symbol półsolarny, zwykle Dużeje lub Cienieje ; )

    OdpowiedzUsuń
  4. FILCOKALOSZE ZZA SIEDZENIA
    - Coś jeszcze dla pana? Jeszcze literatura, pisana zapewne w pozycji arabeski z dziecięciem u biustu:

    "To się stało, gdy wyciągałam z błocka taką paniusię, która ugrzęzła na naszej drodze. Dziennikarka - jechała do Karolaków.
    Kiedyś bym się załamała, zapłakała po takim zapadnięciu się w breję. A dzisiaj - wyjmuję filcokalosze zza siedzenia, linkę zaczepiam o drzewo lub o coś, o co można, wrzucam pracę wyciągarki delikatnie, bez szarpania i... wyciągam się z błocka! Tym razem nie wyciągnęłam się sama z błocka, ale gościa Karolakowej. Zaczepiam linkę, wrzucam wsteczny delikatnie i wolno wyciągam jej samochód z błocka. Wyglądałam potem śmiesznie, bo pani zabuksowała kołami, zanim jeszcze wsiadłam do mojej toyoty. Wryła się tak swoim autkiem, że babrałyśmy się z pół godziny, w tym błociszczu. Ale nic to! Mam prysznic w domu! No, tak."

    Być pisarką, mieć filcokalosze, wyciągarkę i prysznic w domu. Na mazurach. Nad rozlewiskiem. Bez tego życie jest do niczego.

    Co za dużo realizmu to niezdrowo, podobno.

    OdpowiedzUsuń
  5. Oczywiście można powiedzieć, że to nie na temat; ale to nie prawda. FILCOKALOSZE są zawsze na temat.

    OdpowiedzUsuń
  6. I z błocka, i paniusię, i łoj kierpce moje przyciesne, co jo ci bode godoł, kiej ty miastowy. Miołom ci jo kure nioskę, sprzedołom. Ongiś bym jom na targ wywiezła, piersemu ceprowi ocipieliła za pare dutków. A dzisiaj - wyjmuję modem, kabel usb wkładam do portu USB 3, lub do USB 2, jak nie ma USB 3, kontaktuję się z serwerami DNS, wprowadzam spersonalizowane ustawienia firewalla, wpisuję adres znanego portalu aukcyjnego...i sprzedaję kurę! Tym razem nie sprzedawałam mojej kury, ale sąsiadki. Kontaktuję się z serwerami DNS, personalizuję firewalla i szybko sprzedaję kurę. Byłam potem zadowolona, bo kupujący przelał pieniądze, zanim jeszcze podałam koszty dostawy kury tej. Strochowała sie babućka starawa, co by adres dostawy po kupieniu kury podać gibko, w tym internecie. Ale nic to! Słuchajta, ćmoki! Jestem pisarką. No, tak.

    OdpowiedzUsuń
  7. (part 2)

    Tymczasem...gdzieś pod Warszawą...

    - Paniusiu, paniusiu! Mój Landrover ugrzązł w błocku!

    - Tak, ta nasza droga często wymaga użycia wyciągarki spalinowej. Mam ją tu, schowaną za kaloszami ocieplanymi filcem. Umocuję ją do pobliskiego drzewa.

    - Dalibóg, dziękować. Zapłakałabym się tu sama, samiuteńka. Cały dzień w korporacyi, a tu jeszcze takie niescyńscie.

    - Ludzie, którzy udają się do Karolaków, często unieruchamiają swoje pojazdy w błocie. Mam nadzieję, że posiada pani prysznic?

    - Tak, ale w domu.

    OdpowiedzUsuń
  8. To się nazywa (part 2) że postacie, uczestnicy dialogu mają zindywidualizowany, łatwo rozpoznawalny język. Dzięki temu postać A i postać B nie mylą się (czytelnikowi), a dodatkowo zyskują rys indywidualny. Przy okazji dowiadujemy się o nich czegoś już dzięki charakterystyce językowej, co oszczędza narratorowi/narratorce nieco pracy. Czas zaoszczędzony na "charakterystyce postaci" można przeznaczyć na prysznic, zabawy z wyciągarką, kąpiel błotną, seks w wielkim mieście albo sprawdzenie stanu konta.

    OdpowiedzUsuń
  9. Czasz zaoszczędzony na charakterystyce postaci żużywam do scharakteryzowania następnej postaci. W ten sposób na koniec roku jestem już do przodu.

    OdpowiedzUsuń

Sądzisz coś o tym lub o tamtym? Uzewnętrznij się. (W pewnych granicach). (Czasem nie odpisuję, albo odpisuję po kilku latach. I takie tam) (Wiem że to nieadaptacyjne.)