piątek, 14 czerwca 2019

Kanapa

Nie żebym była jakoś szczególnie zadowolona z tego tekstu, ale ma on w niektórych momentach chłodzący powiew szajby, jakieś "zarządzanie komunikacją społeczną w samorządach lokalnych", te klimaty.


***
Co, jeśli partner kobiety, która ma partnera ma swojego partnera? Czy to związek partnerski czy już patchworkowy?
Na pytania odpowiada kanapa i certyfikowany magister terapeuta nurtu dynamicznego spojrzenia bokiem, założycielka Mazowieckiego Instytutu Zwijania Zwoju Wewnętrznego oraz Warsztatów Superświadomego Życia wśród Ludzi, autorka autorskiego Treningu Asertywnego Dialogu poprzez Trzciny i Grzyby, absolwentka SSIPSPSTT i oddziału STSKSPPiD w Bieszczadach, psycholożka Marianna Kurz-Roztocze-Pleśń-Pierze


Po czym poznać że ktoś jest naszym wymarzonym partnerem?
Proponuję "test futryny" - partner który nie przejdzie przez drzwi, bo jest na przykład za wysoki lub za szeroki zwyczajnie do nas nie pasuje. Ale uwaga! Nie próbujmy takiego partnera przepychać bokiem lub przez okno w łazience. Jeśli mieszkanie jest nieustawne spróbujmy skonsultować się z psychologiem wnętrz. Pomóc może też architekt emocji lub menadżer dobrostanu.

Inny problem - czasem idę z nowym partnerem do mieszkania a po drodze patoczą się byli partnerzy. Albo spotykam byłego partnera, a on spotyka swojego byłego partnera.
Z doświadczenia moich pacjentek wiem, że były partner potrafi być bardzo uporczywy. Wtedy nawet odciąganie za kołnierz nie pomaga. Naukowo dowiedziono, że każdy facet chciałby być czyimś partnerem. Wystarczy wtedy dodać dwa do jednego i mamy fajny związek. Jednak były partner partnera to nie to samo co partner byłego partnera. Czasem lepiej układa nam się z byłym partnerem zwyczajnie dlatego że go nie ma.

Często kobiety mówią: "To świetny facet, ale ma rogi, ogon i kopyta". 
Ręka w górę, kto nie miał kłopotów z partnerem. No właśnie! Kłopoty z partnerem który przysparza nam kłopotu to część życia. A żyć trzeba. 

Zauważyłam, że czasem jest mi smutno.
Dowiedziono, że jesienią spada nam poczucie własnej wartości. Niekiedy bywa tak, że obniża nam się poczucie cudzej wartości i jednocześnie wzrasta inteligencja emocjonalna. Albo spada nam iloraz inteligencji i wzrasta iloczyn pewności siebie. Warto to wszystko dobrze skalkulować, a spadające poczucie własnej wartości podeprzeć choćby taboretem zdobionym techniką decoupage. Jeśli zdołamy zmienić nawyki myślowe i zniweczyć blokady, to zyska na tym nasze wewnętrzne ja. Oczywiście zawsze warto przepracować wszystko na terapii, zastanowić się jakie to daje nam korzyści. I zapytać się: kim jestem? Jak wyglądam we fraku? Czy chcę zjeść ten jogurt? I dopiero potem wchodzić w bliskie związki z obcymi ludźmi. A ludzie są różni i to jest fajne.

Czy warto zimą jeździć nad morze?
Z mojego dziesięcioletniego doświadczenia zawodowego wynika że często mylimy pojęcie "durszlak" i "odciekacz do grzybów". Psycholodzy biją na alarm: większość z nas nie umie żyć. Żyjemy pokątnie i bez przekonania, amatorsko i nieestetycznie. 

A jaki jest sens życia? 
Zasadniczo chodzi o to, żeby nie umrzeć przed czasem. Jeśli to nam się uda, to możemy poczuć coś, co psycholodzy nazywają stabilizacją wektora dobrostanu. Wektor dobrostanu sprawdzamy patrząc wewnętrznym trzecim okiem wewnętrznego uśpionego dziecka na wewnętrzny wyświetlacz wewnętrznego telefonu wewnętrznego ojca. Wewnętrzny ojciec jest mitycznym przewodnikiem stada, figurą mocy. Według teorii Fryderyka Olda, kiedy rozpada się nasz związek z przewodnikiem stada, rośnie wtedy prawdopodobieństwo szansy na satysfakcjonujący związek z innym pasterzem. Kobieta zazwyczaj postrzega mężczyznę przez pryzmat owiec, które on mógłby mieć, gdyby zajął się hodowlą zwierząt parzystokopytnych. To wszystko dlatego, że kiedyś żyliśmy w społecznościach pastersko-zbieraczych, kobiety przędły i zbierały grzyby, a mężczyźni dowodzili stadem owiec. Mamy to niejako wbudowane w nasze psychiczne DNA.

Często chcę porozmawiać sobie z partnerką, a ona się gdzieś wymyka, kluczy po ścianach, zezuje. Co wtedy?
A umył pan ząbki przed snem? - gani mnie psychoterapeutka. No właśnie, nie myjemy ząbków przed spaniem i tak się wszystko zaczyna. Zdrady pozamałżeńskie, ciche dni, krzywe spojrzenia. Tego wszystkiego można uniknąć jeśli przepracuje się problemy na terapii. Znam parę która przyszła do mnie z problemem, a wyszła bez problemu. Okazało się że on całe życie zakładał koszulę na lewą stronę. Warto otworzyć się na zmianę, sprawdzić jakie mamy zasoby, co daje nam dobrostan. Dla jednego to będzie obserwowanie susłów, dla kogoś innego lepienie z błota modeli Pałacu Kultury. Jeśli już dowiemy się co daje nam radość, po prostu róbmy to częściej.

Częściej obserwować susły?
Albo częściej lepić z błota modele Pałacu Kultury. To jest praca której nikt za nas nie wykona. 

A droga do szczęścia często usłana jest różami.
Ale nie ma róży bez kolców. Wie to bardzo dobrze każdy dobry ogrodnik. Niektórzy ludzie którzy mają problem, mają problem ze znalezieniem dobrego psychoterapeuty. Dobry psychoterapeuta, w odróżnieniu od złego psychoterapeuty, jest w stanie nam pomóc. Zły psychoterapeuta tylko nam zaszkodzi. Jeśli dobrze rozpoznamy swoje kompetencje osobiste, łatwiej będzie nam określić i realizować życiowe cele. Spójrz w miejsce w którym się znajdujesz. Czy chcesz tam być? Jeśli nie, zrób pierwszy krok w kierunku drzwi. 

Chcę żyć bardziej świadomie, co powinnam zrobić?
Trzeba podjąć konkretne kroki. Rozwój osobisty to ciężka praca jak każda inna. A każda praca nad sobą wymaga systematyczności. Jeśli wcześniej pracowaliśmy nad sobą, łatwiej nam będzie pracować nad związkiem. A doświadczenie z pracy nad sobą przyda nam się w pracy. A po pracy możemy odpocząć. Zachęcam też ludzi, żeby byli w stu procentach sobą. Jeśli trafia się okazja to trzeba z niej skorzystać. Powiedzieć teściowej, że ładnie wygląda w nowym rynsztunku, zapewnić partnera że docenia się jego fryzurę. Powiedzieć "mamo, ten kompot jest świetny", "partnerze, robisz najlepsze silniki pod słońcem", pochwalić dziecko które zaorało pole. To są drobiazgi które mogą zmienić jakość życia na lepsze, a nie na gorsze. 

Marianna Kurz-Roztocze-Pleśń-Pierze
Pomogła setkom tysięcy ludzi podjąć działania rozwojowe ukierunkowane na sukces. Ma trójkę dzieci, psa i męża. Pomaga dokonywać skutecznych zmian na lepsze w każdym obszarze życia zawodowego i życiowego. Trenerka 5-stopniowego kursu Kompetencji Odkrywania Zasobów Asertywności (KOZA), Treningu Tworzenia Konfliktów Metodą Miltona, wielowarstwowych szkoleń z zakresu utwardzania umiejętności miękkich, negocjacji, inteligentnego zasypiania, gospodarowania przyprawą prowansalską, przywództwa w szachach, porozumiewania się z ludźmi, porozumiewania się z grzybami, mchami i porostami, porozumiewania się z płazami z rodziny Calyptocephalellidae, przetwarzania złożonych bodźców emocjonalnych, asertywności w seksie. Finalistka konkursu "First on Mars". Doradza jak wykorzystywać potencjał, pomaga robić marzenia, uczy jak wyzwalać kreatywność. Wieloletni instruktor grzybobraniarstwa, zrzeszona w Polskim Związku Grzybozbiorców. Jej motto to "Grzyb się nigdzie nie wybiera, a ty dokąd zmierzasz?"

6 komentarzy:

  1. Ha. Powiem krótko - warto było poczekać ! I piszę to dodatkowo doładowując mózg patrzeniem na wielką, czarno-zieloną Calyptocephalella gayi, której stabilizacja wektora dobrostanu jest najwyraźniej bardzo wysokiej próby :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To się cieszę skoro warto było. Calyptocephalella gayi to taki kermit żaba z wypustkami. Urodziwy egzemplarz.

      Usuń
  2. The people defeated will never be united.

    OdpowiedzUsuń
  3. ona tez trochę batrachologiem widzę jest :D

    OdpowiedzUsuń

Sądzisz coś o tym lub o tamtym? Uzewnętrznij się. (W pewnych granicach). (Czasem nie odpisuję, albo odpisuję po kilku latach. I takie tam) (Wiem że to nieadaptacyjne.)