Generyk czyli 1) zamiennik leku z tą samą substancją nieczynną. 2) tekst wytworzony sztucznie, z zachowaną formą, o uśrednionej treści.
Tym razem kuchnia poleca: wywiad rzeka z intelektualistą w jego mieszkaniu. Przeczytasz jeden, nie będziesz musiał czytać kolejnych. Uwaga: szajba.
***z tej serji ruwnierz:
Tam był taki syfon. Mieliśmy tam taki syfon, mój brat, jego kuzyn i ja. Ten syfon był częścią mojego mitu założycielskiego. Mitu, który dopiero oswajałem. Pamiętam. Tu się grało, tu się żuło gumę. Topole, gdzie chodziliśmy szeleścić liśćmi. Myślę. Tak. Fajność. Robi mi się tam taka fajność, otwierają mi się nowe przestrzenie w głowie. Osiadłem w końcu. Mam swoją ulubioną kasjerkę w sklepie. Ona zawsze mówi "Panie Henryku, to co zawsze?' I ja jej odpowiadam "2 kg zdechłych borsuków, as usual, bejbe". Tak sobie wymiatam, bo wie pani, ja jestem piewcą tej przyziemności, której wielu z nas sobie odmawia.
Kiedy myślę, jestem jak kura. Trafia mi się ziarno mądrości i je wydziobuję.
Lubiłem ten park, wątrobę tego miasta, gdzie zawsze chodziło się podglądać rajcujące wróbelki. Nawet dla Grześka, tego Grześka, który jest okropnym cynikiem (który wyszedł tyłem z premiery "Dziadów" w 1983r.) to było niezapomniane przeżycie. A wie pani że taki wróbelek czasem ma w dzióbku dwie dżdżownice: jedną dla siebie i jedną dla żony. Taki to mały skurczybyczek umie o wszystko zadbać. Przedtem mieszkaliśmy na Pradze i tam był stół, pod którym siedziałem, czytając. Matka zawsze mi powtarzała "zostaw Homera, bierz się za Homara", a czasem odwrotnie. Bo stygnął. One szybko stygną, wie pani? Byliśmy rodziną bogatą, ale biedną. Mieliśmy zwłaszcza dywan w pokoju. To był stary dywan, z dziurami i mchem, ale my go bardzo szanowaliśmy. Bo przypominał nam o kruchości istnienia.
Byłeś przywiązany do tego dywanu?
Niekoniecznie ad verbum (śmiech), ale tak, to był rodzaj dobrej inicjacji, mitologiczne miejsce mocy, gdzie odzyskiwałem intelektualną gęstość po zapasach z klasykami literatury światowej. Całe moje dzieciństwo jest niejako osnute wokół tego pierwszego dywanu. Czy to nie dziwne, urodziłem się tu, a nie urodziłem się tam. A inni odwrotnie. Bardzo dziwne i tajemnicze.
O to przecież chodzi w życiu. Promień światła. Autobus. Gilotyna. To nie są zwykłe rzeczy.
***
Wywiad
Drogowskazy duszy