Obiecałam sobie, że to będzie ostatnia książka popularnoen o fizyce kwantowej, jaką przeczytam, i więcej nic nigdy. Aż tu nagle, brakująca część układanki, jak grom z błękitnookiego nieba:
To mi się nieco kojarzy z kapustą [link]. Może któryś z nich (fizyków w latach 20 XX wieku) przybył z przyszłości, albo z kosmosu.
(czytałam jakąś anegdotkę o tym jak jakiś fizyk szedł za drugim fizykiem, który był tak genialny, że ten pierwszy, gdy ten drugi przyspieszył kroku i zniknął za zakrętem korytarza, pomyślał odruchowo, że pewnie ów ma jakieś dodatkowe umiejętności pojawiania się i znikania, będące naturalną konsekwencją jego pozaziemskiego pochodzenia.)
Książkę polecam. (Kwanty, przewodnik dla zdezorientowanych, Jim Al-Khalili)
Musze przeczytac, uwielbiam takie ksiazki! :D
OdpowiedzUsuńTak samo pisza w tych o kosmosie: ze jest w nim to i tamto, ze czarna dziura zachowuje sie tak a nie inaczej, ze czarna materia ma takie a takie wlasciwosci, materia pochodzi z tego miejsca a promieniowanie z tego - a potem, po 300 stronach, uczciwie mówia, ze to tylko domysly.
Polecam, w tej jest naprawdę znakomita relacja między wiedzą autora a niewiedzą czytelnika.
OdpowiedzUsuńdwa pierwsze sezony są świetne, ale trzeci wyraźnie "siada".
OdpowiedzUsuńmoże bolą go "nogi"?
Usuńcha, cha! tamten to dobry jeden.
Usuńboli go "noga". to dlatego nie nadanża.
Usuńracya co do funkcji, kiedym douczała się u mojej siostry (niezżyjącej już niestety, względnie) i jej męża (żyjącego, względnie, bo bezwzględnie brzmi okrutnie) do egzaminu z fizyki kwantowej, siostra, która pisała magisterium z równania szredingera stanęła nade mną, a to trudne było, bo był z niej kurdupel, ale charyzma jej sięgała 2m, to ją ratowało, zatem stanęła i gromkim głonesm rzekła, gdym wiła się w niezrozumieniu - asiek, fizycy nie rozumieją tego równania, co ty się tak wijesz... : ]
OdpowiedzUsuńamen
głosem*, głones zostawiała do przywoływania człowiec :]
UsuńNO WŁAŚNIE. Człowiek się wije i próbuje sobie wyobrazić coś czego nie można się sobie wyobrazić (chyba że ma się apparatus matematyczny jako przystawkę mózgową). To już nawet boga można sobie wyobrazić - facet z brodą na tronie albo kula białego światła poprzedzona tunelem.
Usuńno akurat nasz ratuje to, że mamy aparatus mathematicus niestety po tatku. taka ponura spuścizna : |
Usuńale za to po mamci mamy radosną niefrasobliwość! :]
UsuńCo ty nam jakiegoś dżihadystę rekomendujesz, jestem zdezorientowana, yy.
OdpowiedzUsuńZwłaszcza że autor zdaje się niewiele wiedzieć.
Na razie czytam 'Informację' Gleicka, a konkretnie ten rozdział gdzie budują ze śrubek i zębatek maszynę do różniczkowania.
(Przemóż się. Przemognij.)
UsuńA James-GLeick-w-cokolwiek-wierzy to ma tę umięjętność syntezy zjawisk, która sprawia że.