Co tyczasz czyli wiersz postwmordenistyczny
skonstruowany z samych cudzych wymędów
jak jeż najeżony pułapkami interpretacyjnymi
i smętny
faramuszki jurystyczne
bebechy dobrego myślenia
okulary ropimpetów
skarga adwokatów przeciwko zniesieniu kubanów
apologia tegoż przeciw tym którzy twierdzą, iż muł papieski jada jeno o swoich godzinach
almanach wiecznotrwały dla podagryków i francowatych
ze srogim impetem
kumie
moja w tym głowa
przyrodzonego
barbarzyńcy pustoszyli
albina powiodła sergiusza w prawo
kolumnady
schron niewinności
wyżej wykwitały
wiszę mu kabonę
polipów straszne zwoje
habit
pająki czterogębne
wirylny
mam-li się żenić czy nie?
Zenic sie, no w sumie czemu nie, jesli jest potencjal i ochota - radosc o poranku, pożartych motyli szmer w żolądkach, wspólne wypelnianie PITów przy pumkin-ginger-light-moccha-latte bez laktozy z nierafinowanym cukrem z miodu. Ale nie z Sergiuszem, nie?
OdpowiedzUsuńNie, z Sergiuszem to Albina, a do tego dochodzą polipów straszne zwoje. I wisi mu kabonę, więc mogą być niesnaski przy wypełnianiu pitów.
OdpowiedzUsuń