Od zawsze mam głęboką wewnętrzną potrzebę patrzenia na rzeczy niezrozumiałe. Jako dziecię uwielbiałam chorować bo mogłam w domu oglądać telewizję edukacyjną, w poniedziałki była matematyka. Patrzyłam zahipnotyzowana jak ktoś zapełniał czarną tablicę niezrozumiałymi znaczkami. Ostatnio nabyłam drogą kupna substytut Encyklopedia Galactica. Prawie nic z tego nie rozumiem, ale mi to nie przeszkadza. Kocham wykresy. Wykres jako jedno z największych osiągnięć cywilizacyjnych.
Oprócz tego czego nie rozumiem interesuje mnie sam proces nierozumienia, punkt styku, tego jak mój mózg obmacuje temat. Na czym to właściwie polega że się czegoś nie rozumie. Nie rozumieć czegoś i jednocześnie tego nie odrzucać. Przy okazji próbuję też zgłębić jak myśli fizyk - zobaczyć czy można nauczyć się innego sposobu myślenia. W naukach ścisłych podoba mi się, że gdy raz się coś pojmie, to nie da się tego zapomnieć. I nie wykluczam, że jak czytam bez zrozumienia, to też się coś osadza na łączach. Zawsze uczyłam się metodą osmozy i ekspozycji, nie wiem jak można "uczyć się" inaczej. (pomijając zupełnie "uczenie się na pamięć", totalna abstrakcja). Do czego zmierzam, uważam że istotne jest usunięcie z przestrzeni wewnętrznej ograniczników pod nazwą "nie mam do tego talentu". Rzadko tak bywa że ktoś spływa z nieba i oznajmia ci że masz talent. Najczęściej trzeba rozpoznać się samemu, zanim świat cię rozpozna. Trzeba też być przygotowanym na działanie dla samego działania, bez gwarancji sukcesu.
Do tego do każdej dziedziny jest "punkt wejścia", cała w tym zabawa, że nie ma żadnych reguł znajdowania tego punktu. Często ścieżka wyznaczona przez konwencjonalną pedagogikę jest najbardziej nudna, nieintuicyjna lub bezsensowna. Zdobywanie wiedzy/umiejętności jest jak zdobywanie wielkiej góry - nie ma windy, nikt cię nie wniesie, na początku zupełnie nie wiadomo jak się za to zabrać. Dodatkowo u podnóża góry zawsze stoją milusińscy którzy powiedzą ci że nie dasz rady wejść, to jest akurat gwarantowane, tego jest dużo i darmowo.
Nauczyć się czegoś naprawdę można tylko od kogoś kto ma głęboki wgląd w daną dziedzinę. Tylko głęboki wgląd zapoczątkuje tworzenie modelu (struktury wyższego poziomu) w umyśle odbiorcy. W przeciwnym wypadku odbywa się tylko kopiowanie faktów - działalność tak samo nieefektywna jak nieinteresująca. Najlepszym testem na głęboki wgląd jest umiejętność przełączania się pomiędzy różnymi poziomami reprezentacji wiedzy, umiejętność wytłumaczenia czegoś komuś "spoza branży".
"If you want to go deeply into any subject you need a lot of time and in particular you need the privilege of wasting time to experiment with unproductive path, to explore dead ends, to make space for doubts and boredom, to allow little seeds of insight to slowly grow and blossom"
cytat z niewiemzkogo
Mój mózg myśli wedle współczesnych standardów bardzo niechlujnie i ma w absolutnej pogardzie fakty per se. W dzisiejszym systemie edukacji bym miała z polskiego tróję, bo bym całkowicie poległa na testach typu "Izabela Łęcka miała plombę w: a)trzonowcu b)przedtrzonowcu c)siekaczu?" Wszystkie testy służą hodowli biurokratów. Biurokraci hodują biurokratów. Tabu współczesnego kurnika stanowi: istnieją wielkości niemierzalne.