środa, 28 grudnia 2016

Czy leci z nami Terminator Gołąbek?


materiały fabrykanta


Pasażerowie
, film, recenzja, sf, amerykański, 2016, w kinach.


ja jestem pasażerę
wyrywam okładzinę ze ścian statku kosmicznego
jadę z ładną aktorką
która jest pisarką


SPOILERY. 
Chociaż. Nie ma w tym filmie żadnego suspensu który dałby się popsuć ujawnieniem. Można obejrzeć. Dobry święty las nie jest zły. Ja oglądałam dla scenografii, interfejsów użytkownika, maszyn, urządzeń i lotu w kosmos. Ogólne wrażenie może posłużyć za trampolinkę dla wyobraźni. Ale.

1. Najpierwsze co musimy uczynić, to przemianować ten film na Malfunction. Coś się psuje na dizajnerskim statku kosmicznym. Latająca konserwa zaczyna się dziwnie zachowywać. To jest klimat pierwszej połowy filmu: technicyzująco-alienujący. Ten klimat film niniejszy dzieli z filmem Moon, co by nie powiedzieć zrzyna, jednak filmu Moon nic jeszcze nie zdołało/strącić z mojego piedestału. 

2. Potem musimy poprawić kategorie: jest to komedia romantyczna, zawierająca humor zamierzony i niezamierzony, z elementami sf.

3. Co 5 minut, przelatywała mi z prędkością 1/2c myśl: Co tu robi Bridget Jones? Co tu robi Bridget Jones?

4. Ponieważ czynnik ludzki i wątek ludzki jest tu groteskowo przerysowany, nic mnie nie obchodzą dylematy moralne które się tam próbuje sprzedać jako materiał do przemyśliwań i dyskusji.

5. Czytelnicy zaznajomieni z przygodami Terminatora Gołąbka poczują się dziwnie familiarnie. (Niezaznajomieni mogą uczynić to tutaj)




6. Na początku filmu biegnie też duży szew, ślad po tym jak wycięto na czyjeś wyraźne życzenie sporo scen związanych z początkową eksploracją statku przez głównego bohatera, jak mu tam było, rozpracowywaniem układu pomieszczeń, znajdowaniem narzędzi, itp.

7. A potem to już lecimy na wycieczkę: co jest przyczyną świętej malfunkcji? - dziura w statku. Skąd to wiemy? - z ekstrapolacji i interpolacji danych. Co spowodowało dziurę? - meteoryt. Jak naprawić reaktor? - trzeba wejść do środka. Jak jest w środku działającego reaktora? - gorąco. Co dokładnie się w tym reaktorze reakcjuje? - nie interesuje mnie to. Na ile można podlecieć do gwiazdy - blisko. Czy macie skafandry kosmiczne odporne na wszystko? - oczywiście, zapakować? Jak szybko zabraknie w nich tlenu? - tak szybko jak się da. Itd.

8. Dizajnerski statek kosmiczny ma wszystkie panele dotykowe, żadnych przycisków, co mnie smuci. Jednak jak powszechnie wiadomo, w przypadku świętej malfunkcji trzeba zejść paradygmat w dół, to jest ku śrubokrętom, młotom, młotkom, kopniakom i innym bezpośrednim manipulacjom w trójwymiarze na materii. Po tym właśnie poznajemy że znajdujemy się w okolicach XX-XXI wieku i ani stulecia dalej, niezależnie od napisów na dekoracjach. Wskazywałyby też na to etykiety na kapsułach hibernacyjnych, z imieniem nazwiskiem i zawodem (wykonywanym? wyuczonym?) przymrożonego. O motywach dla których obydwoje i 4998 pozostałych postanowili uwinąć się z ziemskiej merytokracji wiemy niewiele, słychać jakieś niewyraźne pochrząkiwania wskazujące że Ziemia jest już passe, ale nic dramatycznego. Ot, taki całożyciowy rejs kosmicznym wagonem sypialnym z funkcją restartu, nad powodzeniem którego czuwa komputer wyświetlający nikomu raporty o awariach. Jak już wspomniałam, gatunkowo jest to komedia.

9. Ale co tam, jesteśmy na wycieczce,to podziwiamy widoki i zakręty fabuły.

10. Najmocniejszym dowodem, że jest to komedia jest scena gdy sam z siebie odhibernowuje się ważny członek załogi i pierwszą jego kwestią jest: "kto posadził drzewo na moim statku?". Widzimy wszyscy faceta pierwszy raz w filmie, wychodzi znikąd, zjawia się na środku fabuły i pyta o drzewo. (Ja od razu sobie myślę: może przez to drzewo? może korzenie...) Ale nie! Obudził się, bo święta malfunkcja. I w samą porę, ktoś kompetentny. Potem całe to naprawianie reaktora typu x, i ogólna ognioodporność, radiacjodporność, mrozoodporność, może wycięli jakąś scenę końcową w której oboje demonstrują swoje ukrywane pokrewieństwo z panem barmanem, jakieś bebechy z azbestu i niklu, nie wiem, nie wiem. (No dobra, ten reaktor to był może typ szczepiający a nie rozszczepiający, sądząc po kolistym obiegu plazmy. Żadne ludzkie słowo na ten temat jednak nie pada.)

11. Aha, no tak, i kura. Wszystkie niewygody logiczne fabuły rekompensuje nam kura. Kura w kosmosie. Jest i kura w tym filmie. Jednak było warto. Jednak tak.

12. 
Jak wyobrażam sobie przemysł filmowy i jego mikrofalowo podgrzewane dramaturgie, to z mgły wyłania się coś na kształt cepa, który wali po głowach maluczkich tak długo, aż zaczynają się z nich sypać brzęczące pieniążki. Chyba przypomniało mi się dlaczego zwłaszcza nie chodzę do kina na filmy wszystkie. 

To mogło być fajne, psujący się raj, podróż z punktu A do punktu B we śnie, opiekująca się głupia technologia, coraz więcej rys na edenie, na końcu okazuje się że nigdzie nie lecimy. W ładowni odkrywamy zahibernowne hipopotamy które planują przejąć władzę nad planetą, za sterami ufo, wszystkim tym zarządza zbuntowane AI które planuje wcielić się w hipopotamy i przejąć władzę...ufo nie planuje przejmować niczego, nie musi, ale też nie sprawdziło co przyczepiło mu się do buta...kod genetyczny starożytnych wojowników z rodu zombi...który ożywiony w specjalnych urządzeniach ma być wprowadzony w...tak właśnie...dużo barwnych pojedynków z hipopotamami  zbrojach i rynsztunku które gonią wampiry w przestrzeni kosmicznej...naprawdę warto zobaczyć. 

17 komentarzy:

  1. Kura!!! Znowu ta "wielka kura z Central Parku", o której Ci pisalam wczesniej, to na pewno TA kura! Czy wyszedl z niej znowu Keanu Reeves?

    Poza tym: jak to ZADNYCH przycisków?! Kazdy szanujacy sie dizajner kosmicznych statków umieszcza przeciez duzy czerwony przycisk z napisem "autodestrukcja", którego absolutnie nie nalezy wciskac, dlatego jest on sobie na samym srodku glównego pulpitu i to na samej krawedzi, ze kazdy kto przechodzi obok, ma szanse zahaczyc o niego reka lub niesubordynacyjnie rozpieta pola munduru. Wzglednie potknac sie, wyrznac orla i wlaczyc przycisk czolem lub okiem.
    No wiec jak to, ze nie ma ?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kjanu Riws miał w tym grać, ostatecznie tylko wziął udział w produkcji. Matrix!

      Nie, nie chodzi mi o brak przycisków jako takich (hyhy) ale o to że wszystkie interfejsy są wyświetlane, tak że gdy się coś popsuje żadna struktura mechaniczna nie naprowadza na sposób działania, czyli w chwilach kryzysu i tak sięgają po młotek jako narzędzie naprawcze. Autodestrukcji nie zauważono. Jest za to dźwignia do ręcznego schładzania reaktora. Zrobiona z materiału który się nagrzewa. Natomiast skafander kosmiczny jaki mają na stanie się nie nagrzewa wcale, dlatego może służyć też do serwisowania działającego reaktora.

      Usuń
    2. Tak tak, zrozumialam, i tym bardziej mnie dziwi brak czerwonego przycisku. To niedopuszczalne.

      Czyli trzeba wlozyc skafander, zeby pociagnac za dzwignie do schladzania reaktora, aha. No tak. Co na to kura? Czy dla niej tez przewidziano skafander?

      Usuń
    3. Nienienie, dźwignię do schładzania reaktora pociąga się za pośrednictwem swojej koszulki zdjętej z siebie. Skafandra używa się do przebywania w wylocie gorącej plazmy z reaktora. Kura ma na to wszystko wydziobane. Kury w skafandrach nie chodzą bo się słabo orientują w kosmosie.

      Usuń
    4. Słyszałam, że w scenariuszu kura miała nacisnąć czerwony przycisk autodestrukcji, ale potem poszło to w kierunku komedii romantycznej, hm.

      Usuń
    5. Czemu się czepiasz skafandra. Czy ty wiesz jaką antyterminalnie termiczną bieliznę już teraz produkują? To wszak za kilka lat takie skafandry to będzie norma w każdym malfunkcyjnym pojaździe.

      A co do zdejmowania koszulki to może scenarzyści nie mieli innego pomysłu by rozebrać bohaterów, może to jakieś frojdowskie perwersje (owijanie dźwigni koszulką)?

      Usuń
    6. (Się nie czepiam skafandra, tylko niech się określą, jeśli w tym świecie przyszłości wszystkie materiały są już wszystkoodporne, to niech to ma jakieś kąsekwencje dla fabuły bardziej lotne niż tylko "dziura w statku, a jednak")

      (ten reaktor ma wbudowaną funkcjonalność kominka bo dali mu wszystkoodporną-a jednak-nie-do-końca szybę przez którą można oglądać palenisko, do tego przystojna aktorka zdzierająca ze siebie przyodziewek żeby...zara, co ja właściwie oglądam??)

      Usuń
  2. cóż, w kosmosie jest wciąż tak samo. wszystko się zawsze psuje. i stale ta sama nuda, co na Ziemi. po co tam latać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. instynkt poszukiwania innych dekoracji (rudymentarny).

      Usuń
    2. nie wystarczą zakupy w Ciastoramie? ludzkość musi roznosić swój wirus po bezdrożach galaktyk?

      Usuń
    3. ja ludzkość to znam tylko z telewizji, ale, tak, musi inaczej się udusi (przy czym rozróżniamy duszenie fizyczne i metafi)

      Usuń
    4. Ludzkość z telewizji należy potraktować plazmą i młotkiem.

      Usuń
    5. Traktujemy. Ale TO się odradza. Chyba mają te skafandry odporne na wszystkie prawa fizyki. Obawiam się że się z nimi rodzą.

      Usuń
  3. bez guzików żaden film sf się nie liczy. bez guzików to się nawet komedia romantyczna nie liczy phi! udatna recenzja ;]

    OdpowiedzUsuń
  4. rzepy też mają swój urok.

    OdpowiedzUsuń
  5. plajstry już mniejszy, ale też

    OdpowiedzUsuń

Sądzisz coś o tym lub o tamtym? Uzewnętrznij się. (W pewnych granicach). (Czasem nie odpisuję, albo odpisuję po kilku latach. I takie tam) (Wiem że to nieadaptacyjne.)