"Listy do córki" czyli F.S. Fitzgerald listownie hoduje (nawozi, podlewa, przycina) swoją córkę. (Nazwaną raz per "Wynik-Nieodpartego-Impulsu")(fire of my loins) Straszliwa lektura! Poza tym, mój egzemplarz (znaczy nie mój, ale pożyczony) znowu popodkreślany na śmierć. Obliczenia na marginesie (1933 minus 1921)(dwanaście!), nazwiska, adresy, wszystkie najbardziej nużące fakty wyryte ołówkiem na wieki wieków. W rezultacie w tle głównej lektury odbywa się automatyczna próba rekonstrukcji cudzego dzikiego umysłu. Nie wiem jak u innych, ale u mnie tak. Wracając zaś do książki właściwej:
Tak będzie, obiecujemy.