wtorek, 25 maja 2021

Plon

pisane jako parodia, ale jak należy się do tego odnieść dzisiaj, to nie wiem



rondo


w tamtych dniach byliśmy tłumaczeni przez Barańczaka

Heaney, Frost, Hardy i reszta jak nieskomplikowana drużyna piłkarska

    Cummings trzymał się z boku

przemierzaliśmy skupieni nasze

wewnętrzne korytarze których rytm

wyznaczał zawsze ten sam

zdezorientowany gazeciarz o

8 rano celnym łukiem 

posyłający porcję liter na białych

na białym na białych


potem schło pranie 

cały dzień czekałem 

aż matka zdejmie zaogniający 

mi widzenie łopot

białych skrzydeł ni to nadchodzących ni to


żebym mógł przejrzeć na oczy

zobaczyć że za zasłoną jest kwitnący krzak jabłoni


z tym krzakiem jabłoni przesadziłem, pierwsze zdumienie

kazało mi uwierzyć po raz kolejny

pamiętam cię, wielki przejrzały kabaczku

plon zbyt ciężki do zebrania


potem skupiony oglądam

przygody czarnobiałych kowbojów

dziadek nosi kapelusz z metką

"Międzyzdroje Moda Męska"

szorskie ręce. woda kolońska.

zdejmuje ten kapelusz i wiesza

na rogach jelenia a potem

"wicie rozumicie" bulgotały rury

zupa na kuchni i popiół

popiół z papierosa ścierany ze stołu 

szybkim ruchem ręki

wirował w świetle

myślałem że to było po coś


mogę tak pisać 

jeszcze długo

poznałem arkana składni i

pułapki popularnych metafizyk

444 wiersze

antologia poetów angielskich 

XX wieku




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Sądzisz coś o tym lub o tamtym? Uzewnętrznij się. (W pewnych granicach). (Czasem nie odpisuję, albo odpisuję po kilku latach. I takie tam) (Wiem że to nieadaptacyjne.)